Ulubiony standard jazzowy...
-
DST
26.00km
-
Teren
21.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
11.14km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
... czyli Magurka i Mioduszyna
Dzisiejszy wypad to również test nowych opon. W związku z tym, że moje stare IRC V-Claw wyzionęły już ducha, bieżnika zjechany już praktycznie do zera, byłem zmuszony zakupić nowe.
Byłem dziś w Wadowicach w energetyce, więc przy okazji wpadłem do zaprzyjaźnionego sklepu rowerowego i wybrałem na tył Maxxis Minion. Ta opona to niezła glebogryzarka i nadaje się do DH. Na przód kilka dni wcześniej kupiłem Kendę Nevegal. Maxxis poszedł na tył, a Kenda na przód (choć to opona tylna).
Już dawno nie jeździłem z tak dobrą trakcją, obie oponki spisywały się znakomicie, szczególnie na podjazdach i podczas hamownia. Bo niestety na skośnych stokach nie są aż tak dobre jak stare dobre V-Claw. Ale nie ma opon idealnych. Generalnie jeździ się świetnie :-)
No a w związku z zakupem chyba jednak odpuszczę maraton w Krakowie.
Minion :
Nevegal :
Kategoria Góry, Teren
Teren, okolice Suchej
-
DST
16.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:29
-
VAVG
10.79km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po okolicy
Pilsko!
-
DST
88.00km
-
Teren
47.00km
-
Czas
09:05
-
VAVG
9.69km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Podjazdy
2520m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj wieczorem gdy planowałem dzisiejszy wyjazd wpadł mi pomysł, by udać się dziś na Pilsko. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
Jak zwykle wyjazd zaplanowałem na 9 rano i jak zwykle już o 10:10 wyruszyłem ;-)
Najpierw szosą do Korbielowa. Gdybym chciał w tamtą stronę też jechać terenem, to jeszcze byłbym w trasie. Zasadniczo obyło się bez przygód. W Korbielowie początkowo ruszyłem zielonym szlakiem, bo jego początek wiódł wzdłuż drogi wiodącej prosto na Halę Miziową. Wzdłuż tej drogi wiodą tam nartostrady. Postanowiłem tą drogą dostać się na Halę. Jednak coś poszło nie tak i zabłądziłem. W sumie stwierdziłem, że nie będę się cofać i jechałem raz obraną drogą. Miałem szczęście, gdzieś wyżej dotarłem znów do nartostrady i mogłem już dalej jechać wcześniej założoną drogą. Mała fotka na nartostradzie.
Zasadniczo do Hali Miziowej większość się jechało, ledwie parę krótkich odcinków było stromych i tam trzeba było pchać rower.
A to widok z Hali Miziowej w Stronę Babiej Góry:
Na hali krótki odpoczynek, szybka decyzja i postanawiam żółtym dostać się na szczyt Pilska. Oj dał mi ostro popalić ten żółty szlak...
W zasadzie prawie cały czas musiałem nieść albo pchać rower. Dopiero sama końcówka była łagodniejsza i mniej kamienista. Więcej tam się nie wybiorę. Pot lał się strumieniami, na szczyt wszedłem na prawdę zmęczony. W końcu pół godziny dźwigania złoma, bo na takim szlaku rower zamienia się w złom, daje ostro w kość. Zaszedłem zaledwie na "Polskie Pilsko". Zasadniczy szczyt jest na Słowacji, ale miałem tak dość tej góry, że olałem go.
Na szczycie odpoczynek i posiłek:
No to teraz dam czadu, pomyślałem sobie. Zjazd niebieskim, wzdłuż granicy, do przełęczy Głuchaczki. Ale i tu nie było różowo. Ten zjazd to istna harówka. Stromizna, kamienie, a początkowo także płynący szlakiem strumień. Ostrożnie ruszyłem w dół. Ale szybko zsiadłem i zacząłem sprowadzać rower. Zwątpiłem za drugim razem, gdy "pojechałem" na śliskiej glinie i wylądowałem w kosodrzewinie. Już za stary jestem, by tak ryzykować. Na szczęście strumień szybko odbił gdzieś w bok i dalej szlak, choć stromy i kamienisty był już bezpieczniejszy:
Na Głuchaczkak kolejny postój, musiałem ukoić skołatane nerwy po diabelskiej górze, a także uzupełnić zapasy wody. Z tego miejsca było już dużo lepiej. Czerwony szlak wzdłuż granicy był bardzo sympatyczny, pomimo iż tutaj także zdarzały się strome odcinki, które trzeba było podepchać.
Łagodny szlak, kontrastował z ostrymi kamieniami na Pilsku
Jechałem więc sobie nie śpiesząc się zanadto. Była już godzina 16, więc czułem już pierwsze oznaki zmęczenia.
A na tej fotce widać Grupę Mędralowej. W miejscu gdzie robiłem fotę, spotkałem turystę, który mnie zaczepił i pochwalił się że też ma w swoim rowerze amortyzator Bombera :-)
Na Mędralowej spotkałem dziś też pierwszych rowerzystów. Jechali we dwóch, jakiś gość, mniej więcej w moim wieku, z młodym chłopakiem 13-15 lat. Ale jechali akurat w przeciwną stronę.
Gdy już dotarłem na ową Mędralową, to poczułem się prawie jak w domu. Z tego miejsca został zjazd na Klekociny, potem jeszcze jeden ciężki kawałek, podjazd na Jałowiec. A z Jałowca to już rzut beretem do domu.
A tu ostatni popas, jeszcze nad Klekocinami. W tle dwie góry. Pierwsza to Czerniawa Sucha, a dalej Jałowiec, dwa kolejne dziś szczyty powyżej 1000 mnp.
Zjadłem dwa ostatnie banany i zanim jeszcze pojechałem dalej, spotkałem małego mieszkańca tych okolic
No i to już prawie koniec. Został podjazd z Klekocin na Czerniawę, a potem na Jałowiec. Tam już czułem gumę w nogach. Musiałem zrobić dwa odpoczynki zanim wgramoliłem się na szczyt.
Z jałowca to już standard, na Kolędówki, Przysłop i Magurka.
Zjeżdżając z Magurki obowiązkowo zaliczyłem kilka ulubionych ścieżek. Takich stromych "singielków".
I na koniec jak zwykle profil dzisiejszej trasy:
Kategoria Góry, Teren
To co zwykle, czyli Magurka i Mioduszyna
-
DST
26.00km
-
Teren
21.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
11.56km/h
-
VMAX
52.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów banalna wieczorna trasa, ale dziś znalazłem nową ścieżkę na Magurce :-)
Kategoria Góry, Teren
lepszy rydz niż nic
-
DST
12.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:41
-
VAVG
17.56km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak w temacie.
Było bardzo krótko.
Kategoria Góry, Teren
Jałowiec i coś nowego
-
DST
39.00km
-
Teren
28.00km
-
Czas
03:06
-
VAVG
12.58km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Podjazdy
1090m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
A dziś pojechałem z domu prosto na Jałowiec. Wyjechałem dość wcześnie, jak na mnie, ale musiałem też szybko wrócić.
Na Jałowcu mapa i wyszukałem nową traskę, przez Opuśniok i Wojewodową górę. Na mapie wiedzie tam szlak, ale w rzeczywistości go nie ma. Więc jechałem według mapy, trochę na czuja.
A to dzisiejsza trasa:
Kategoria Góry, Teren
Mioduszyna
-
DST
12.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
14.40km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj odebrałem zamówioną nową piastę w sklepie w Wadowicach i od razu zaplotłem koło. Dziś chciałem koniecznie wypróbować nowe koło, ale wolną chwilę znalazłem dopiero późnym wieczorem. Wyszedłem z domu, jak już słońce schowało się za górkami. Co prawda zdążyłem jeszcze raz obejrzeć zachód słońca na stokach Mioduszyny, ale już się ściemniało, więc dziś króciutko.
Ale w sumie jechało mi się świetnie, miałem całkiem niezłego kopa. Całą Mioduszynę wjechałem stromym podjazdem bez żadnego odpoczynku, co mi się rzadko zdarza :-)
Kategoria Góry, Teren
Dzień świstaka
-
DST
73.00km
-
Teren
33.00km
-
Czas
05:15
-
VAVG
13.90km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
No może nie do końca było tak źle, ale trochę mnie dziś pech prześladował.
Razem z Jakubiszonem, feels'em i k4rel'em wybraliśmy się na rowerowy wyjazd integracyjny po beskidzie małym.
Startowaliśmy o 8 rano spod zamku w Suchej Beskidzkiej. W planie był przejazd wzdłuż całego beskidu małego, czerwonym szlakiem, od Suchej Beskidzkiej, aż po Magurkę Wilkowicką. Niestety nie dane mi było dojechać na Magurkę, ale po kolei.
Jak pisałem wyżej, wyjechaliśmy z Suchej i posuwaliśmy się sprawnie czerwonym szlakiem. Bez większych przygód minęliśmy Krzeszów, potem Groń Jana Pawła, Leskowiec, Łamaną Skałę a potem przełęcz Kocierską. Za przełęczą zaczął się mój dzień świstaka, choć w sumie już wcześniej miałem parę zajawek. Najpierw na Leskowcu usiadłem na kurtce, gdy odpoczywaliśmy. A potem gdy zbieraliśmy się do odjazdu, zapomniałem o tym fakcie i nie mogłem tej kurtki znaleźć haha. No ale w końcu odnalazła się pod własnym siedzeniem. Potem zjeżdżając gdzieś w lesie o mało nie nabiłem się ramieniem na wystającą ułamaną gałąź jakiegoś drzewa. W ostatniej chwili się uchyliłem. Nawet mnie nie drasnęło, ale koszulkę rozerwało.
No i w końcu za Kocierzą, gdy jechaliśmy pod górę coś nagle nieprzyjemnie "strzykło" w tylnej piaście. Zaraz się okazało, że coś jest nie w porządku ze sprzęgiełkiem. Napęd raz działał na sztywno (jak ostre koło), a drugim razem wcale. W końcu coś się zblokowało i napęd ustawił się na sztywno, tylna zębatka ciągnęła łańcuch, jak w ostrym kole. Bardzo to nie wygodne, ale o tyle dobre, że mogłem sam wrócić do domu.
Cóż było robić, postanowiłem wracać najkrótszą drogą, szosą. Pożegnałem się z chłopakami i zawróciłem w stronę Kocierzy, a potem już szosą w dół i w stronę Suchej. Ale to nie koniec. Gdy byłem już w Stryszawie, zajechałem na myjnię, bo błota dziś w górach było co nie miara. Umyłem rower i już czystym wracałem. Ale jak to po każdym myciu, z nawyku (bo robię tak po każdym myciu na karcherze) postanowiłem rozruszać przerzutki. Najpierw tylną, a potem przednią. Przy dużej prędkości zrzuciłem z blatu na środkową tarczę i nagle się okazało, że nie nadążam wybierać łańcucha środkową zębatką przy tej prędkości. Momentalnie na dole zabrakło łańcucha, usłyszałem jakiś brzdęk i nagle poczułem luz w korbach. W pierwszej chwili myślałem, że urwało mi hak ramy i przerzutkę. Jednak miałem szczęście w nieszczęściu. Urwał się tylko łańcuch. Do jego spinania używam spinek i to właśnie taka spinka jest najsłabszym ogniwem. Pękła i napęd się rozpiął. Hak i przerzutka ocalały. Szybko spiąłem łańcuch spinaczem, który zawsze wożę ze sobą i już bardzo uważając dojechałem do domu.
Kilometrów trochę wyszło, ale musiałem się obejść smakiem. Żar i Magurka dziś nie dla mnie.
A w sumie najgorsze, że to wszystko się zdarzyło w dzień moich urodzin. Żona w prezencie pozwoliła mi ten dzień spędzić na rowerze, a skończyło się tak marnie.
Kategoria Góry, Teren
Magurka i Mioduszyna
-
DST
28.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
02:06
-
VAVG
13.33km/h
-
VMAX
81.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planie był Jałowiec. Ruszyłem więc czerwonym na Magurkę, ale w połowie drogi zaczęło kropić. Niezrażony jechałem dalej. Kiedy jednak wyjechałem z lasu na Przysłopiu, okazało się, że tam już nieźle pada. Zawróciłem więc i wróciłem do Suchej, a tu sucho. Nad Zawoją stała chmura i padał tam deszcz, ale po północnej stronie pasma Jałowca deszcz już nie padał. Pojechałem więc jeszcze na Mioduszynę, a potem przez Zembrzyce do domu. Przez Zembrzyce, by na myjnię po drodze wpaść. Jednak sporo błota jest w górach.
Kategoria Góry, Teren
Bieganie
-
Czas
00:53
-
Temperatura
18.0°C
-
HRmax
168( 81%)
-
HRavg
154( 75%)
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bieganie
9km czas 53 minuty
Z przysłopia na kolędówki i z powrotem.
Z kolędówek był dziś piękny widok na Babią Górę
Kategoria bieganie, Góry