faloxx prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2009

Dystans całkowity:89.00 km (w terenie 37.00 km; 41.57%)
Czas w ruchu:05:09
Średnia prędkość:17.28 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:44.50 km i 2h 34m
Więcej statystyk

weekendowo na szosę

  • DST 41.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 23.43km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 października 2009 | dodano: 31.10.2009

Masakra, miesiąc bez roweru, przez brak czasu, w końcu mi się udało i dobrze bo już serce zaczynało mnie kłuć



Jesienny Jałowiec

  • DST 48.00km
  • Teren 37.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 14.12km/h
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 października 2009 | dodano: 07.10.2009

Jesień za pasem, dni coraz krótsze, coraz ciężej wyrwać się na rower po pracy w tygodniu, bo szybko robi się ciemno. Jedyna okazja to weekend. Kiedy więc w końcu zawitała niedziela, po ciężkim tygodniu pracy wybrałem się na rower. Z rana standardowo, do okna, zobaczyć jaka pogoda. Na szczęście słońce i wiatr, pięknie, a więc jadę.
Jako że nie miałem nastroju do wymyślania nowej trasy wybrałem się ulubioną rundkę po Jałowcu (1111 mnp).
Na początek 2 km podjazdu asfaltem ulicą kościelną, na końcu drogi odbijam w lewo na czerwony szlak. Przez chwilę wydawało się, że po nocnych opadach będzie błoto w górach, ale tu na początku szlaku to akurat norma, dalej jest sucho. Dojeżdżam do przełęczy Przysłop, ale nie odmówiłem sobie przyjemności wjechania wcześniej na Magórkę (870 mnp).
Z przełęczy kieruję się na zachód wzdłuż pasma, po jego południowej stronie, aż do zielonego szlaku. Razem ze szlakiem przybywam na przełęcz Kolędówki, by stamtąd zjechać na stronę północną, do Stryszawy. Stąd mam 9 km pod górę, aż na sam Jałowiec. Początek łagodny, ale im wyżej, tym ciężej. Tuż przed szczytem mijam grupkę bikerów, macham im na przywitanie i jadę dalej na szczyt.
Jałowiec jak zwykle wita mnie ciepłym wiatrem, choć tutaj to normalka, nawet w spokojny dzień. Nie zatrzymuję się na długo i zjeżdżam w dół niebieskim, do przełęczy Cichej.
Tutaj dopadł mnie pech, flak w tylnym kole. Jakieś trzy tygodnie wcześniej połamałem tylne koło mavic'a. Wziąłem więc stare koło, które leżało w piwnicy przeszło 3 lata nie używane, razem z ogumieniem. Napompowałem, wszytko było ok, więc jeździłem na nim. Jednak teraz okazało się że stara guma dętki była sparciała i rozlazła się pod wpływem ciepła wydzielanego podczas hamowania no i pękła :-]
Po krótkim postoju technicznym ruszyłem dalej niebieskim szlakiem do osiedla Wsiórz. Stamtąd jest kilka możliwości, dalej szlakiem do Lachowic, albo w prawo na zielony (fajny zjazd), ale ja dziś wybrałem spokojny zjazd drogą szutrową, aż do asfaltu w Stryszawie. No i stamtąd już szosą do domu.
Tego dnia wyszło mi 48 km, z czego ostatnie 10 szosą. Słoneczna i wietrzna pogoda dodawała górom dodatkowego uroku.
Góry, las i rower, to jest to :-)

#lt=49.68607&ln=19.53266&z=12&t=0