Lipiec, 2010
Dystans całkowity: | 340.00 km (w terenie 80.00 km; 23.53%) |
Czas w ruchu: | 17:33 |
Średnia prędkość: | 19.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.00 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 56.67 km i 2h 55m |
Więcej statystyk |
Wirczorna jazda
-
DST
35.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
17.50km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy wybrałem się na trening, bez szczególnego planu i celu.
Pojechałem więc plajem do makowa. Tam złapałem niebieski szlak, którym wjechalem na magorke. Tam się pokrecilem a potem zjechalem do Suchej żeby jeszcze odbić na Carchel. No i to tyle, potem do domu.
wyjazd
-
DST
40.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:06
-
VAVG
19.05km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjechałem w góry, ale zadzwonili do mnie z pracy i musiałem wrócić :-(
Mioduszyna, Koskowa, terenem
-
DST
45.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
02:50
-
VAVG
15.88km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów początek taki sam jak dwa dni temu. Tym razem oszczędziłem sobie kąpieli błotnej, ale pech mnie nie opuścił, zaliczyłem glebę i to na zupełnie prostej drodze. Wjechałem w wysoką koleinę i chciałem z niej wyjechać, tak mnie majtnęło że wyskoczyłem z roweru i wpadłem na wielką kępę trawy, która częściowo zamortyzowała upadek.
Z Koskowej tym razem zjechałem niebieskim szlakiem do Bieńkówki. Jak zwykle fajny i techniczny, choć po ostatnich powodziach dość mocno wymyty.
Z Bieńkówki już prosto do domu szosą.
Mioduszyna, Makowska, Koskowa i kąpiel błotna po drodze ;-)
-
DST
60.00km
-
Teren
22.00km
-
Czas
03:11
-
VAVG
18.85km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po tygodniu nie jeżdżenia, ale nie myślcie że się obijałem, po prostu nie było kiedy, goście i przygotowania do gości, nie było jak, w końcu pierwszy kiedy po pracy miałem trochę wolnego czasu, więc pojechałem zaspokoić głód :-)
Więc ruszyłem przez Garce na Mioduszynę, potem niebieskim szlakiem na Makowską Górę. Tam właśnie spotkała mnie kąpiel błotna. Jest na niebieskim szlaku odcinek, gdzie zawsze jest błoto, kałuże i mokro. W pewnym miejscu jest wielka kałuża na drodze, ale boczkiem idzie wąska kładka. Więc pewnie na kładkę wjechałem, ale coś mną zachwiało podczas wjeżdżania i przechyliłem się lekko w stronę przepaści. Tak się przestraszyłem, że z całej siły majtnąłem się w przeciwną stronę... no i poleciałem prosto w kałużę i błoto :-)
Pozbierałem się, trochę otrzepałem i ruszyłem dalej, już bez zbędnych przygód. Szybko zresztą obeschłem i jechało się wyśmienicie.
Na Koskowej przyszedł mi do głowy pomysł, by sprawdzić, gdzie zjeżdża szosa, która podchodzi tam prawie pod sam szczyt. Niestety schodzi na wschodnią stronę, do powiatu Myślenickiego. Ponieważ było późno musiałem wracać szosą i trochę się zaginać, by wrócić w miarę jak najwcześniej.
Szosą, Przez Beskid Makowski
-
DST
70.00km
-
Czas
03:06
-
VAVG
22.58km/h
-
VMAX
76.00km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbyszek już wraca do Białegostoku, więc dziś powrót do normalności i samemu trasa przez Beskid Makowski.
A więc Sucha-Zembrzyce-Marcówka-Stryszów-Lanckorona-Sułkowice-Harbutowice-Bieńkówka-Maków Podchalański-Sucha
Szosa, Bielsko - Szczyrk - Salmopol - Wisła - Przełęcz Kubalonka - Salmopol - Bielsko
-
DST
90.00km
-
Czas
04:20
-
VAVG
20.77km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień jazdy ze Zbyszkiem. Tym razem pojechaliśmy z Bielsko Białej szosą do Wisły.
Zbyszek nie był w najlepszej formie, bowiem dzień wcześniej jeździł rowerem po Słowacji, a konkretnie wyjeżdżał na Tetliakowe Jezioro. Więc spokojnym tempem ruszliśmy w trasę.
Początkowo jakimiś kanałami, omijając główne drogi, dojechaliśmy spokojnym tempem do Szczyrku. No i tu się zaczęło już konkretnie pod górę. Po drugiej stronie zjazd do wisły. W Wiśle skręt w lewo obok jeziora Czermiańskiego, na przełęcz Kubalonkę. Oczywiście Zbyszek nie odpuścił i na przełęczy musieliśmy machnąć po dwa piwka. Bardzo dobre zresztą, bo to lokalne z Cieszyna, Brackie.
Po popasie zjechaliśmy z przełęczy do Wisły, no a potem z powrotem do Szczyrku, przez Salmopol. Wyszło łącznie 90 km. Fajna górska runda