faloxx prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:58.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:59
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:1285 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:58.00 km i 3h 09m
Więcej statystyk

bieganie, stadion

Sobota, 27 listopada 2010 | dodano: 27.11.2010

Znowu bieganie po stadionie. Dziś 6 okrążeń i około 14 minut.



bieganie

Piątek, 26 listopada 2010 | dodano: 26.11.2010

Bieganie po stadionie. 5 okrążeń po 400m dało 2 km.
Czas 12 minut :-)



Pieszo, Babia

Niedziela, 21 listopada 2010 | dodano: 21.11.2010

Znów pieszo. Wczoraj nie zdążyłem przed zmrokiem na Babią, więc dziś wyskoczyłem na krótką wycieczkę. Z krowiarek czerwonym na szczyt babiej i powrót tą samą drogą.
Pogoda dzisiaj to bajka, nawet pomimo przepływających tu i ówdzie chmur.

Przy okazji parę fotek też wyszło
Przypruszona babia



Na Orawie w dole mgły



A to Tatry



Obok przepływają pancerniki ;-)



Widok ze szczytu



Pieszo, Polica w wariancie jesiennym

Sobota, 20 listopada 2010 | dodano: 20.11.2010

Tydzień przerwy, obijania się i dziś było to czuć.

Chciałem dziś przejść pasmo Policy i Babiej Góry w jeden dzień. Jednak dość późno wstałem i z Suchej wyjechałem busem do Kojszówki tuż przed 9 rano. Na szlak weszłem o 9:20. Jak się okazało, pasmo Policy jest dużo bardziej czasochłonne niż mi się to na mapie wydawało, a do tego jeszcze rozleniwione serce przez pierwsze dwie godziny wędrówki zachowywało się jak rozplaszczona gąbka, szło mi się bardzo ciężko na początku. Dopiero po godzinie się rozchodziłem i ruszyłem trochę szybszym tempem, ale nawet pomimo tego czułem, że to nie jest mój dzień.

Pomijając moją lekką niedyspozycję, to dzień był bardzo udany.
Zacząłem od niebieskiego szlaku wiodącego z Kojszówki na przełęcz Malinowe. No a potem to wiadomo, czerwony wzdłuż pasma. Początkowo było raczej mało widoków, bo szlak dość mocno jest porośnięty lasem. Ale nawet tu coś się zdarzy:



W końcu doszedłem do pomnika Żołnierzy Armii Krajowej, postawionego zresztą jeszcze za czasów komuny. Pierwotnie napis głosił, że jest to pomnik postawiony Polskim i Radzieckim partyzantom, jednak ktoś wydrapał napisy odnoszące się do żołnierzy radzieckich



Idąc dalej, co raz wchodziłem, albo wychodziłem ze stref zachmurzenia i zamglenia. Czasem przebijające słońce, wraz z mgłą tworzyło ciekawe scenerie





Dzień był generalnie słoneczny, ale co po chwilę jakaś chmurka przepływała ponad górami



Pomimo, że nie było wiatru chmury przemieszczały się bardzo szybko i wręcz w oczach zakrywały całe połacie terenu, albo szczyty



A to już hala Krupowa. Gdy tam doszedłem, to akurat przepływał nad halą wielki obłok



5 minut później byłem już po drugiej stronie hali Krupowej i nagle zrobiło się tak wiosennie :-)



Idąc dalej napotkałem człowieka, zresztą dopiero drugiego dzisiejszego dnia, który trenował biegi na Policy. Dobiegł do mnie i lekkim truchem wyprzedził mnie.



A to już pomnik ofiar katastrofy lotniczej, która zdarzyła się na Policy w roku 1969, kiedy to samolot LOTu rozbił się w nie do końca jasnych okolicznościach, na zboczu Policy.



No i w końcu to co tygryski lubią najbardziej. Widoczki. Kiedy zobaczyłem Babią górę, przykrytą lekką pierzynką, aż mi dech zaparło. Od razu wyszukałem najbliższy pieniek, siadłem i jąłem się delektować widokiem, popijając gorącą herbatką z termosu.



Słuchawki w uszach i muzyczka



Bardzo żałowałem, że nie będzie mnie tam dzisiaj. Niestety pierwotny plan nie miał szans na powodzenie. Obliczyłem, że nawet szybkim tempem nie zdołam dojść na Babią przed godziną 15, a będę tam wręcz dopiero przed 16. O tej porze roku o 16 jest już w zasadzie ciemno, a ja nie miałem nawet latarki. Schodzenie w takich warunkach w dół to nie najlepszy pomysł. Dlatego gdy doszedłem do Kiczorki musiałem schodzić w dół żółtym szlakiem w stronę górnej stacji kolejki na Mosornym Groniu. Jednak to nie był koniec atrakcji dzisiejszego dnia. Przed Mosornym odbiłem na niebieski szlak, który wiedzie aż do Zawoi Widły. A odbiłem bo zauważyłem na mapie, że na tym szlaku znajduje się wodospad.
Tak też było. A do tego wodospad całkiem słuszny, spokojnie miał około 8 - 10 m wysokości :-)



No i to tyle. Niebieski szlak doprowadził mnie do głównej drogi w Zawoi. Miałem szczęście bo zaszedłem na przystanek na 5 minut przed przyjazdem disco-polo-busa ;-)

disco-polo, bo kierowca słuchał cały czas tego z kaseciaka:



.



szosa, jesienne górki

  • DST 58.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 20.23km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1285m
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 listopada 2010 | dodano: 13.11.2010

Dzień piękny, od rana wiał halny, ale było nadspodziewanie ciepło. Wyskoczyłem więc na krótką górską rundkę. Po dniu niepodległości miałem jeszcze spore zakwasy w nogach, ale w sumie jechało się fajnie.

Sucha-Zembrzyce-Marcówka-Stryszów-Lanckorona-Jastrzębia-Sułkowice-Harbutowice-Bieńkówka-Jachówka-Maków-Sucha



PIeszo, Hala Śmietanowa i Babia Góra

Czwartek, 11 listopada 2010 | dodano: 11.11.2010

Dziś dzień niepodległości, więc trzeba było to jakoś uczcić.
A że nadchodzi zima, roweru będzie coraz mniej, do tego przymierzam się zacząć biegać, więc postanowiłem zrobić pieszy wypad, również dlatego, żeby wzmocnić nogi przed bieganiem.

Początkowo namawiałem na wyjście jeszcze dwóch kumpli, ale jeden haratał 6 nocek pod rząd w pracy i chciał się wyspać, a drugi od miesiąc tłumaczy się, że bardzo chce iść, ale nie ma butów. Chociaż w sumie może to i lepiej, coraz bardziej podoba mi się samotne chodzenie po górach. Słuchawki na uszy i alleluja i do przodu ;-)

Zaplanowałem sobie na dziś Halę Śmietanową i Babią Górę. Pojechałem więc do Zawoi samochodem i zostawiłem go u stóp wyciągu Mosorny Groń. Cofnąłem się 2 km szosą w dół i tam wkroczyłem na żółty szlak, wiodący przez szczyt wyciągu, na Halę Śmietanową.
A tak wygląda wyciąg na górze, w tle chmurna Babia:


A szlak wiedzie dalej:


Szło się fajnie, dość stromo, szczególnie końcówka. Wąską ścieżką, po korzeniach, fantastyczny zjazd dla roweru, w przyszłym roku go oblookam dokładnie, na rowerze ;-)

Ze Śmietanowej przesiadka na czerwony szlak i nim na Krowiarki. Tam zrobiłem najdłuższy popas tego dnia, siedziałem całe 15 minut. Posiliwszy się i napiwszy ciepłej herbatki z termosu ruszyłem dalej. Początkowo chciałem iść percią przyrodników, ale po zastanowieniu się, stwierdziłem, że w tym roku nie szedłem jeszcze czerwonym szlakiem na Babią, bo zawsze w użyciu była któraś z perci, więc najprostszą drogą, czerwonym poszedłem dalej.
O ile wcześniej turystów było bardzo mało, to tutaj zrobiło się ich jak mrówków ;-). Trochę mnie to wkurzało i chciałem ich koniecznie wyprzedzić, by mieć wolną drogę. Skończyło się na tym, że zacząłem prawie biec pod górę, ile fabryka dała. Efekt był taki, że do Sokolicy doszedłem w 23 minuty, ale na miękkich nogach ;-)
Widoczek z Sokolicy na Babią, oczywiście zachmurzoną:


Tam się trochę uspokoiłem i dalej ruszyłem spokojniej, aczkolwiek nie ociągałem się. Łącznie czas wejścia dziś na szczyt, z Krowiarek wyniósł godzinę i 15 minut, to szybko jak na mnie. A na szczycie pełno ludzi i elementy patriotyczne, związane z dzisiejszym dniem niepodległości:


Nie mogło też zabraknąć liska. Chodzi lisek po drodze ...


Sobie też obowiązkowo cyknąłem fotkę na szczycie


Łyknąłem jeszcze herbaty z termosu i zwijałem się, bo jak zwykle na górze zimno i wietrznie.


Doszedłem czerwonym do przełęczy Brona, kusiła mnie jeszcze trochę Mała Babia Góra, siły też miałem, ale o tej porze roku szybko robi się ciemno.

W dół szlakiem do schroniska, na Markowych:


W zasadzie reszta wyprawy to już tyko schodzenie w dół. Kiedyś miałem z tym nie lada problem, ale im więcej chodzę po górach, tym bardziej moje nogi się uodparniają na schodzenie.

Na dole jeszcze akcent popowodziowy


A zupełnie na dole, przy szosie napotkałem szmaragdowy strumień :-)


Na koniec napiszę jeszcze, że GPS wskazał iż przeszedłem dziś 33 km w czasie 6 godzin i 5 minut, a średnia prędkość wyniosła ponad 5 km/h. Trasę wrzuciłem na bikemap.net ale tam serwis pokazuje że przeszedłem tylko 23 km. Jak zwykle nie orientuję się która wartość jest prawidłowa. Policzyłem kilometry nitką, na mapie i tam wyszła mi jeszcze inna wartość, 28 km. Nic nie jest wiarygodne, kiedy wszystkie źródła pokazuje inne dane :]

#lat=49.59936&lng=19.59171&zoom=12&type=2