faloxx prowadzi tutaj blog rowerowy

PIeszo, Hala Śmietanowa i Babia Góra

Czwartek, 11 listopada 2010 | dodano: 11.11.2010

Dziś dzień niepodległości, więc trzeba było to jakoś uczcić.
A że nadchodzi zima, roweru będzie coraz mniej, do tego przymierzam się zacząć biegać, więc postanowiłem zrobić pieszy wypad, również dlatego, żeby wzmocnić nogi przed bieganiem.

Początkowo namawiałem na wyjście jeszcze dwóch kumpli, ale jeden haratał 6 nocek pod rząd w pracy i chciał się wyspać, a drugi od miesiąc tłumaczy się, że bardzo chce iść, ale nie ma butów. Chociaż w sumie może to i lepiej, coraz bardziej podoba mi się samotne chodzenie po górach. Słuchawki na uszy i alleluja i do przodu ;-)

Zaplanowałem sobie na dziś Halę Śmietanową i Babią Górę. Pojechałem więc do Zawoi samochodem i zostawiłem go u stóp wyciągu Mosorny Groń. Cofnąłem się 2 km szosą w dół i tam wkroczyłem na żółty szlak, wiodący przez szczyt wyciągu, na Halę Śmietanową.
A tak wygląda wyciąg na górze, w tle chmurna Babia:


A szlak wiedzie dalej:


Szło się fajnie, dość stromo, szczególnie końcówka. Wąską ścieżką, po korzeniach, fantastyczny zjazd dla roweru, w przyszłym roku go oblookam dokładnie, na rowerze ;-)

Ze Śmietanowej przesiadka na czerwony szlak i nim na Krowiarki. Tam zrobiłem najdłuższy popas tego dnia, siedziałem całe 15 minut. Posiliwszy się i napiwszy ciepłej herbatki z termosu ruszyłem dalej. Początkowo chciałem iść percią przyrodników, ale po zastanowieniu się, stwierdziłem, że w tym roku nie szedłem jeszcze czerwonym szlakiem na Babią, bo zawsze w użyciu była któraś z perci, więc najprostszą drogą, czerwonym poszedłem dalej.
O ile wcześniej turystów było bardzo mało, to tutaj zrobiło się ich jak mrówków ;-). Trochę mnie to wkurzało i chciałem ich koniecznie wyprzedzić, by mieć wolną drogę. Skończyło się na tym, że zacząłem prawie biec pod górę, ile fabryka dała. Efekt był taki, że do Sokolicy doszedłem w 23 minuty, ale na miękkich nogach ;-)
Widoczek z Sokolicy na Babią, oczywiście zachmurzoną:


Tam się trochę uspokoiłem i dalej ruszyłem spokojniej, aczkolwiek nie ociągałem się. Łącznie czas wejścia dziś na szczyt, z Krowiarek wyniósł godzinę i 15 minut, to szybko jak na mnie. A na szczycie pełno ludzi i elementy patriotyczne, związane z dzisiejszym dniem niepodległości:


Nie mogło też zabraknąć liska. Chodzi lisek po drodze ...


Sobie też obowiązkowo cyknąłem fotkę na szczycie


Łyknąłem jeszcze herbaty z termosu i zwijałem się, bo jak zwykle na górze zimno i wietrznie.


Doszedłem czerwonym do przełęczy Brona, kusiła mnie jeszcze trochę Mała Babia Góra, siły też miałem, ale o tej porze roku szybko robi się ciemno.

W dół szlakiem do schroniska, na Markowych:


W zasadzie reszta wyprawy to już tyko schodzenie w dół. Kiedyś miałem z tym nie lada problem, ale im więcej chodzę po górach, tym bardziej moje nogi się uodparniają na schodzenie.

Na dole jeszcze akcent popowodziowy


A zupełnie na dole, przy szosie napotkałem szmaragdowy strumień :-)


Na koniec napiszę jeszcze, że GPS wskazał iż przeszedłem dziś 33 km w czasie 6 godzin i 5 minut, a średnia prędkość wyniosła ponad 5 km/h. Trasę wrzuciłem na bikemap.net ale tam serwis pokazuje że przeszedłem tylko 23 km. Jak zwykle nie orientuję się która wartość jest prawidłowa. Policzyłem kilometry nitką, na mapie i tam wyszła mi jeszcze inna wartość, 28 km. Nic nie jest wiarygodne, kiedy wszystkie źródła pokazuje inne dane :]

#lat=49.59936&lng=19.59171&zoom=12&type=2




komentarze
ibiz
| 18:08 piątek, 12 listopada 2010 | linkuj Super. Ja wczoraj dreptałem po przecinkach i bagnach. A w weeken może na rower. Może.
klosiu
| 21:10 czwartek, 11 listopada 2010 | linkuj Ciekawe z tymi pomiarami, jak masz gps z pomiarem wysokosci, to pewnie tez uwzglednia nachylenia zboczy, a bikemaps nie. Ale czemu z mapy wyszla posrednia wartosc, to juz nie wiem ;).
Ech, super wycieczka. Kiedys myslalem o jakichs trekkingach u mnie, ale bez sensu isc 20-30km po plaskich i prostych jak od linijki lesnych drogach ;).
Miesiac nie bylem w gorach, ale bym sobie polazil. Albo pojezdzil. Albo jedno i drugie :).
faloxx
| 19:32 czwartek, 11 listopada 2010 | linkuj Ten konkretny osobnik, to może nie. Ale okolice Babiej Góry znane są z tego, że panuje tu okresowo co jakiś czas wścieklizna. Więc widok lisa, który nie boi się ludzi, na szczycie Babiej, albo okolicznych górach to nic specjalnego.
wlochaty
| 19:22 czwartek, 11 listopada 2010 | linkuj Ten lisek to jakiś miejscowy bywalec ?;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzetr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]