teren, Jałowiec, Krzeszów i Kozie Skałki
-
DST
61.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
04:31
-
VAVG
13.51km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni dzień października był słoneczny i ciepły. Miałem dziś w planach Jałowiec, Mędralową i jej okolice, ale niestety, w wyższych partiach gór sporo błota.
Pojechałem jak zwykle ul Kościelną w Suchej, potem na czerwony szlak i na Przysłop. Potem dojazd drogą przeciw pożarową, do zielonego szlaku i zjazd do Stryszawy, by tu zacząć wspinać się na Jałowiec, no i się zaczęło, teksańska masakra piłą motorową ;-)
Z początku bardzo ładnie, ale po jakimś czasie dojechałem do miejsca gdzie jebani leśnicy naprawiali drogę. Wysypali coś co trochę przypominało glinę, trochę czarnoziem, mieszanka wybuchowa (prawieże). Wysypali to świństwo, wyrównali spychaczem i zostawili takie nasiąknięte wodą i wilgocią. Jechać od biedy się po tym dało, ale mieszanka ta była bardzo lepista. Przylepiała się do opon, a błoto z opon zbierały bustery hamulców, po jakimś czasie buła błota była tak zbita, że jechało się jak na zaciśniętym hamulcu. Jakoś szło, ale ostatnią prostą przed żółtym szlakiem nie dało się już jechać. BA ! nawet nie dało się prowadzić roweru, zarzuciłem go więc na ramię i powędrowałem aż do szlaku, tam już droga nie była "naprawiana" więc pojechałem.
Na Jałowcu jak zwykle, ciepło i wietrznie. Wiał dziś wiatr halny, więc na szczycie gwizdało aż miło. Zanim ruszyłem dalej, nazrywałem trochę suchej trawy i powycierałem z grubsza rower, szczególnie obręcze, żeby hamulce za szybko nie zeszły.
Miałem zamiar jechać żółtym szlakiem do Koszarawy a potem do Przyborowa, ale jak się szybko okazało, na szlakach było nadal dość sporo błota, oczywiście nie aż tyle co przed Jałowcem, ale odechciało mi się jazdy w błocie. Postanowiłem więc zjechać zielonym Huciska, a z tamtąd kawałek szosą, a potem kawałek przez jakieś pomniejsze górki, dojechałem do Kurowa. Odkryłem nawet parę fajnych zjazdów.
Z Kurowa szosą, do Krzeszowa a tam złapałem czerwony szlak i nim przez Kozie Skałki i Carhel do Zembrzyc. Został już tylko powrót szosą do domu.
Pomimo fatalnych warunków na Jałowcu wyjazd uważam za bardzo udany. Pogoda wprost wymarzona. Mam nadzieję, że utrzyma się jeszcze tydzień. Jeśli tak, to jadę znów w góry, ale o tej porze roku, to trzeba mierzyć dużo niżej, Beskid Makowski, ewentualnie Mały :-)
komentarze