Pilsko!
-
DST
88.00km
-
Teren
47.00km
-
Czas
09:05
-
VAVG
9.69km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Podjazdy
2520m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj wieczorem gdy planowałem dzisiejszy wyjazd wpadł mi pomysł, by udać się dziś na Pilsko. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
Jak zwykle wyjazd zaplanowałem na 9 rano i jak zwykle już o 10:10 wyruszyłem ;-)
Najpierw szosą do Korbielowa. Gdybym chciał w tamtą stronę też jechać terenem, to jeszcze byłbym w trasie. Zasadniczo obyło się bez przygód. W Korbielowie początkowo ruszyłem zielonym szlakiem, bo jego początek wiódł wzdłuż drogi wiodącej prosto na Halę Miziową. Wzdłuż tej drogi wiodą tam nartostrady. Postanowiłem tą drogą dostać się na Halę. Jednak coś poszło nie tak i zabłądziłem. W sumie stwierdziłem, że nie będę się cofać i jechałem raz obraną drogą. Miałem szczęście, gdzieś wyżej dotarłem znów do nartostrady i mogłem już dalej jechać wcześniej założoną drogą. Mała fotka na nartostradzie.
Zasadniczo do Hali Miziowej większość się jechało, ledwie parę krótkich odcinków było stromych i tam trzeba było pchać rower.
A to widok z Hali Miziowej w Stronę Babiej Góry:
Na hali krótki odpoczynek, szybka decyzja i postanawiam żółtym dostać się na szczyt Pilska. Oj dał mi ostro popalić ten żółty szlak...
W zasadzie prawie cały czas musiałem nieść albo pchać rower. Dopiero sama końcówka była łagodniejsza i mniej kamienista. Więcej tam się nie wybiorę. Pot lał się strumieniami, na szczyt wszedłem na prawdę zmęczony. W końcu pół godziny dźwigania złoma, bo na takim szlaku rower zamienia się w złom, daje ostro w kość. Zaszedłem zaledwie na "Polskie Pilsko". Zasadniczy szczyt jest na Słowacji, ale miałem tak dość tej góry, że olałem go.
Na szczycie odpoczynek i posiłek:
No to teraz dam czadu, pomyślałem sobie. Zjazd niebieskim, wzdłuż granicy, do przełęczy Głuchaczki. Ale i tu nie było różowo. Ten zjazd to istna harówka. Stromizna, kamienie, a początkowo także płynący szlakiem strumień. Ostrożnie ruszyłem w dół. Ale szybko zsiadłem i zacząłem sprowadzać rower. Zwątpiłem za drugim razem, gdy "pojechałem" na śliskiej glinie i wylądowałem w kosodrzewinie. Już za stary jestem, by tak ryzykować. Na szczęście strumień szybko odbił gdzieś w bok i dalej szlak, choć stromy i kamienisty był już bezpieczniejszy:
Na Głuchaczkak kolejny postój, musiałem ukoić skołatane nerwy po diabelskiej górze, a także uzupełnić zapasy wody. Z tego miejsca było już dużo lepiej. Czerwony szlak wzdłuż granicy był bardzo sympatyczny, pomimo iż tutaj także zdarzały się strome odcinki, które trzeba było podepchać.
Łagodny szlak, kontrastował z ostrymi kamieniami na Pilsku
Jechałem więc sobie nie śpiesząc się zanadto. Była już godzina 16, więc czułem już pierwsze oznaki zmęczenia.
A na tej fotce widać Grupę Mędralowej. W miejscu gdzie robiłem fotę, spotkałem turystę, który mnie zaczepił i pochwalił się że też ma w swoim rowerze amortyzator Bombera :-)
Na Mędralowej spotkałem dziś też pierwszych rowerzystów. Jechali we dwóch, jakiś gość, mniej więcej w moim wieku, z młodym chłopakiem 13-15 lat. Ale jechali akurat w przeciwną stronę.
Gdy już dotarłem na ową Mędralową, to poczułem się prawie jak w domu. Z tego miejsca został zjazd na Klekociny, potem jeszcze jeden ciężki kawałek, podjazd na Jałowiec. A z Jałowca to już rzut beretem do domu.
A tu ostatni popas, jeszcze nad Klekocinami. W tle dwie góry. Pierwsza to Czerniawa Sucha, a dalej Jałowiec, dwa kolejne dziś szczyty powyżej 1000 mnp.
Zjadłem dwa ostatnie banany i zanim jeszcze pojechałem dalej, spotkałem małego mieszkańca tych okolic
No i to już prawie koniec. Został podjazd z Klekocin na Czerniawę, a potem na Jałowiec. Tam już czułem gumę w nogach. Musiałem zrobić dwa odpoczynki zanim wgramoliłem się na szczyt.
Z jałowca to już standard, na Kolędówki, Przysłop i Magurka.
Zjeżdżając z Magurki obowiązkowo zaliczyłem kilka ulubionych ścieżek. Takich stromych "singielków".
I na koniec jak zwykle profil dzisiejszej trasy:
Kategoria Góry, Teren
komentarze
Zjeżdżałem natomiast czarnym na Mizową i zielonym do Sopotni. Wydaje mi się że na szczyt dało by się podjechać tym czarnym.
Ja z kolei bardzo miło wspominam Pilsko. Pewnie dlatego że nie nosiłem bika na żółtym hehe:) Jechałem tam 3 lata temu i było super, nie wiem tylko jaki teraz jest stan szlaków. Na Miziową leciałem podobnie jak Ty, czyli nartostradą, a na szczyt czarnym. Wymagający szlak ale zaskakująco dużo dało się wyjechać. Zjazd na Słowacje był super!:D
Widze też że z Jałowca zjeżdzałeś żółtym. Jechałem tamtędy w środe tylko że w góre. Strasznie zniszczony przez zwózke jest teraz ten szlak, kląłem na nim ostro ;/ Znasz może jakaś dobrą opcja podjazdu na Jałowiec, żeby szlak nie był cały rozpieprzony?
pozdrawiam
No i zgadza się, to jedna z tych gór, zaliczyć i już nie wracać, wrażenia zawsze są, bo widoki z takiej wysokości to nie to samo co z Magurki, no ale żeby się wyszaleć w czasie jazdy to nie jest to idealne miejsce :)
a co do gps, to nie wiem, ja ślad "filtruję" dodatkowo przez
http://www.gpsvisualizer.com/elevation
a dopiero później wrzucam na bikemap. wychodzi mniej więcej poprawnie...