faloxx prowadzi tutaj blog rowerowy

szosa

  • DST 44.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 21.12km/h
  • VMAX 82.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011

Wreszcie szosa. To pierwszy wyjazd na szosę od mniej więcej dwóch miesięcy, nuda. Ale po ostatnich deszczach w górach błocko. Chociaż gdy przejeżdżałem przez Przysłop to skręciłem na chwilę do lasu i okazało się, że wcale nie jest tak źle.
Dzisiejszy Vmax 82 km/h :-)

Sucha-Przysłop-Zawoja-Grzechynia-Maków-Sucha i jeszcze na koniec podjazd na Nowy Świat i zjazd :-)


Kategoria Góry, Szosa

Wariant w beskidzie Makowskim z Koskową górą

  • DST 53.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 12.98km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2011 | dodano: 17.07.2011

Wreszcie po przerwie znów jestem na szlaku. W natłoku różnych spraw i zajęć na tydzień musiałem odstawić rower.
Dziś trasa dość banalna, przez Koskową górę, dalej żółtym szlakiem aż do linii wysokiego napięcia, zjazd do Trzebuni, a z tamtąd podjazd na pasmo Babicy. Potem aż do końca pasma, już bez szlaku, aż do Budzowa. No a z Budzowa powrót szosą do domu.
Ładna pogoda wygoniła trochę turystów na szlaki, widziałem ich dziś kilku na szlakach. Powietrze było dziś czyste, widoczność wyśmienita. Z pasma Koskowej było widać bez problemu nawet tatry.

Kilka fotek z dziś:









Błota w sumie było nie za dużo, ale bez myjni na koniec się nie obyło

I na koniec ścieżka z dzisiejszego wypadu. Przewyższeń dużo nie ma, ale specjalnie tak planowałem, żeby się dziś nie wyeksploatować.


Kategoria Góry, Teren

Czyrniec (1318mnp)

  • DST 84.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 16.26km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 1790m
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2011 | dodano: 09.07.2011

Dziś byłem na górze Czyrniec 1318 mnp. Na początek może wyjaśnienie gdzie ta góra w ogóle jest, bo pewnie dla większości jest zupełnie nieznana. Jest to południowa odnoga od Policy. Zasadniczo celem dzisiejszej wyprawy była sama Polica, ale od rana pech mnie prześladował i późno wyjechałem, dopiero o 12:30.
A było tak, rano przed wyjazdem żona postanowiła mnie najpierw wysłać na zakupy, potem odkurzanie itp, no ale o 11 zszedłem do piwnicy i w tym momencie przypomniałem sobie, że tylna piasta się trochę wczoraj poluzowała, trzeba by ją skręcić. Ale jak już zdjąłem koło, coś mnie tknęło i postanowiłem zajrzeć do środka. Okazało się, że dostała się tam woda i trzeba ją przeserwisować. Efekt, wyjechałem dopiero o 12:30, w największy skwar.
I w sumie już po pierwszych 4 kilometrach myślałem, że zawrócę. Było gorąco, a ja zacząłem od ciężkiego podjazdu asfaltowego. Było jak na patelni, w pewnym momencie nogi zmiękły i zrobiło mi się słabo. Zatrzymałem się w cieniu, popiłem, pojadłem i już dużo spokojniej ruszyłem. Na szczęście było lepiej.
Pojechałem sobie na Magurkę, potem na Przysłop, dalej Kolędówki. Zjazd do Wełczy, a tutaj nowy kawałek. Z Wełczy idzie czarny szlak do Wilcznej, wcześniej mi tam było zawsze nie po drodze i dopiero dziś pierwszy raz tam pojechałem. Okazał się bardzo fajny, zjazdowy i podjazdowy.
Z Wilcznej ruszyłem na Krowiarki, po drodze odwiedzając sklep i uzupełniając zapasy wody.
Gdy jechałem na Krowiarki akurat znów słonko przypiekało, więc spokojnie jechałem, żeby się znów nie przegrzać. Na przełęczy krótki odpoczynek i w dół do Zubrzycy. Tam w lewo, szosą w stronę Sidziny, ale na szczycie przełęczy Zubrzyckiej skręciłem w lewo na niebieski szlak, biegnący przez Czyrniec, na Policę.
Jak pisałem wcześniej głównym celem była Polica. Niebieski szlak już dawno na mapie znałem, ale dopiero dziś postanowiłem go wypróbować.
Z początku nie było źle, potem gdy szlak stawał się trudniejszy, skręciłem w jakąś odnogę i poruszałem się pod górę drogą, zrobioną chyba? przez leśników, a im wyżej, tym ciężej...
Musiałem robić odpoczynki, tym bardziej, że nie byłem już taki świeży. A skoro były odpoczynki to znów udało mi się parę fotek cyknąć. Południowe strony pasma Policy są bardzo malownicze.









Niestety droga którą jechałem z czasem robiła się coraz bardziej dzika. W końcu zamieniła się w ścieżynkę, którą prawdopodobnie ludzie odwiedzają wyjątkowo rzadko. Na błotnistych odcinkach widziałem jedynie tropy jakichś zwierząt kopytnych. Niestety nie dało się nią jechać dalej, więc zawróciłem i skręciłem w jakąś odnogę, która doprowadziła mnie z powrotem do niebieskiego szlaku. Do szczytu zostało już nie daleko, około 600-700m. Część tej drogi jechałem, część pchałem, nie było lekko. Ale najgorsze czekało na szczycie.



Gdy zobaczyłem przełęcz oddzielającą Czyrniec od Policy zwątpiłem. Było późno bo prawie 18. Przełęcz wyglądała na głęboką, dużo trudniejszą, niż się wydawało z mapy. Postanowiłem więc, że odpuszczam dziś Policę i zawracam.
Został mi zjazd niebieskim szlakiem do przełęczy Zubrzyckiej, a potem jakieś 25 km asfaltem przez Sidzinę, Osielec i Maków do domu.
Z ciekawostek dodam, że zjeżdżając niebieskim szlakiem, gdy byłem już na samym dole, spotkałem dwóch bikerów, którzy pchali się na górę. Chwilę pogadaliśmy, odradziłem im jazdę tym szlakiem na Policę, o tej porze, ale pojechali. Jednak wydaje mi się, że przed nocą raczej zdążyli zjechać do Zawoi. Mam nadzieję, bo podjazd pod Policę nie wyglądał zbyt zachęcająco i pewnie stracili tam masę czasu.

A tak wygląda dzisiejszy track z GPSa


Kategoria Góry, Szosa, Teren

Okoliczne zmarszczki

  • DST 17.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 12.75km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 355m
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2011 | dodano: 08.07.2011

Troszkę pobrykałem po okolicy. Nogi niby świeże, ale jednak po wczorajszym brak siły w mięśniach.


Kategoria Góry, Teren

Jasień, Lipska G. - Magurka

  • DST 33.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 12.61km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 860m
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano: 07.07.2011

Dziś pierwszy pogodny i ciepły dzień od prawie dwóch tygodni. Nie zmarnowałem go i wyszedłem trochę się pokręcić po górach.
Jeszcze było sporo błota, szczególnie na gliniastych odcinkach i po północnych stronach stoków, ale tam gdzie świeciło słońce było już sucho.
Trasa bez żadnych udziwnień, na Mioduszynę zabrakło chęci i sił. Po długiej przerwie na świeżości słabo mi się jechało. Brak siły w nogach.


Kategoria Teren, Góry

bieganie

Czwartek, 30 czerwca 2011 | dodano: 30.06.2011

Bieganie 5,8 km
czas 31 minut

Koło szpitala dopadła mnie burza. Nagle przyszła ściana deszczu, w jednej chwili cały chodnik i jezdnia zamieniły się w rzekę :-)


Kategoria bieganie, Szosa

Bieganie

Środa, 29 czerwca 2011 | dodano: 29.06.2011

8 km, czas 48 minut


Kategoria bieganie

Szyndzielnie i

  • DST 40.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 12.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 czerwca 2011 | dodano: 27.06.2011

Wczoraj byłem w Bielsku Białej u Ibiza, który jest na wakacjach u swojego wujka. Zrobiliśmy małą rundę przez Szyndzielnię, Klimczok i Szczyrk. Było późno więc Skrzyczne odpadło.


Kategoria Teren, Góry

bieganie

  • Czas 00:31
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 176( 85%)
  • HRavg 157( 76%)
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 czerwca 2011 | dodano: 25.06.2011

Bieganie.
31 minut


Kategoria bieganie

Jałowiec i Mędralowa

  • DST 62.00km
  • Teren 46.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 12.92km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1690m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2011 | dodano: 23.06.2011

No to sobie pojeździłem.
Wyszedłem z domu bardzo późno, bo dopiero o 12. Po wczorajszym trochę nogi bolały, a w telewizji akurat szedł film z Louisem De Funes'em i tak się zasiedziałem do południa. W końcu jednak spakowałem manatki, bidony, camelbaka, jedzenie i pojechałem. Dla zmyłki powiedziałem żonie że będę za 2 ~ 3 godzinki. Oczywiście miałem świadomość, że chcę pojeździć dłużej, ale gdyby się okazało, że nie mam dziś za bardzo sił, to miałem plecy kryte i nie było by pytania, czemu tak szybko wróciłem ;-)

Początek ruszyłem identycznie jak wczoraj. Na szczyt Jałowca dojechałem jednak w czasie gorszym o prawie 10 minut. No ale nie śpieszyłem się wcale. Tutaj dłuższy popas, na ławeczce, posiłek, picie i relaks.
Z mapą w ręku ustaliłem dalszą część trasy. Po pół godzinie ruszyłem na Klekociny. A z Klekocin na zachód do Koszarawy. Ale zanim tam dotarłem, skręciłem w jedną z dróg, odchodzących na południe, a konkretnie na Mędralową. Od tej strony jeszcze tej góry nie podjeżdżałem.
Miałem dziś pecha i szczęście zarazem. Droga którą wybrałem była bardzo stroma i trudna. Miękka glina, kamienie, korzenie, dołki, muldy. Bardzo ciężko się jechało. Średniej na tym odcinku nie mierzyłem, ale prędkość na liczniku wahała się cały czas w zakresie 5 ~ 7 km/h. To był ten pech. A szczęście było takie, że jednak cały czas dało się jechać, nie musiałem pchać junaka, czego bardzo nie lubię.
Zrobiłem sobie nawet na tej drodze dwie foty, żeby mieć pretekst do odpoczynku ;)



A tu kawałek dalej:



W końcu ta katorżnicza droga się się skończyła i ujrzałem czerwony szlak na grzbiecie Mędralowej. Jeszcze przez chwilę droga dość stromo się pięła, ale szlak był tu w takim dobrym stanie, że jechało się jak autostradą, w porównaniu do odcinka przed chwilą.

Na Mędralowej drugi większy popas, znów żarcie i picie. Było już dość późno, ja trochę zmęczony, więc ruszyłem dalej, tym razem dłuuugo w dół :-)
Zjechałem do z powrotem do Klekocin, aby tam skręcić na Wełczę. Jest tam dość długi odcinek ubitego i stromego szutru. Puściłem hamulce i lecę 60 km/h. Fajnie było, jednak mój bidon chyba się za bardzo zestrachał, bo stwierdził, że się wykatapultuje na którymś z wybojów. Szybko wyhamowałem i zacząłem szukać bidonu. W sumie jest już stary i nie byłoby mi go żal, gdyby nie fakt, że była w nim moja ostatnia woda. Po dość długich poszukiwaniach w końcu odnalazłem zgubę, ach jakie szczęście :-)

Z Wełczy wjechałem drugi raz tego dnia na Kolędówki. To był dziś w zasadzie ostatni dający w kość podjazd. Z Kolędówek to już prosto do domu, przez Przysłop i czerwonym szlakiem przez Magurkę. Na koniec jeszcze fajny zjazd z Podksięża i byłem na dole. Jednak to nie koniec, bowiem rower po wczorajszej i dzisiejszej jeździe był upiżdżony na maxa. Więc w ramach rozjazdu skoczyłem jeszcze na myjnię w Zembrzycach.

A tak wygląda dzisiejsza moja trasa na bikemap.net


Kategoria Góry, Teren