Do okoła babiej góry z Ibizem :-)
-
DST
100.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
05:50
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pierwszy dzień urlopu. Dodatkowo do Bielska przyjechał Ibiz, postanowiliśmy razem coś pokręcić. Dziś na rozgrzewkę traska dookoła babiej góry. Większość szosą, ale parę kilometrów też w terenie.
Zupełnie się nie śpieszyliśmy, tempo spacerowe, bez zaginania się. Podziwianie widoków, podjazdów i zjazdów. W lesie po stronie słowackiej trochę poprzewracanych drzew. Generalnie świetnie spędzony dzień.
Okoliczne górki, jasień i mioduszyna
-
DST
22.00km
-
Teren
22.00km
-
Czas
01:30
-
VAVG
14.67km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chcialem sprawdzić jak jest w lesie po ostatnich opadach. Generalnie sporo błota, ale da się spokojnie jeździć. Nie jest źle :-)
Rozpoznanie
-
DST
30.00km
-
Czas
01:25
-
VAVG
21.18km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po tygodniu zmuły po maratonie, w końcu na rower. Szło jak po grudzie, ale pomału się rozkręcam
Międzygórze, maraton
-
DST
28.00km
-
Teren
28.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
13.44km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wpis dopiero dziś, bo od maratonu nie miałem weny, żeby zrobić wpis.
Pojechałem, choć kilka dni wcześniej kiepsko się czułem i byłem przeziębiony. Myślałem, że jestem już zdrowy, ale chyba jednak tak nie było. Dodatkowo bardzo krótki sen w nocy, oraz 5 godzin za kółkiem dołożyły swoje i zupełnie nie miałem siły by jechać.
Wystartowałem i po 20 kilometrach pomimo panującego zimna i bardzo spokojnej jazdy, cały czas lał się ze mnie strumieniami pot, tak jakby było ze 30 stopni co najmniej. W pewnej chwili zsiadłem z roweru i posiedziałem w rowie, nie miałem sił by jechać. Nie było sensu dalej się męczyć. Ruszyłem więc kawałek dalej i napotkałem drogowskaz szlakowy. Międzygórze 2 h. Po chwili namysłu i zjedzeniu banana, postanowiłem się wycofać z maratonu.
No i to by było na tyle.
szosa
-
DST
51.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
26.15km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy na szosę. Byłoby więcej, ale wieczorem zrobiło się zimno a miałem tylko jedną koszulkę, więc uciekałem do domu.
szosa, jak po grudzie
-
DST
97.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
24.25km/h
-
VMAX
69.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Podjazdy
1490m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miał być dzisiaj teren, ale była szosa. W nocy nad okolicą przechodziły straszne burze. Rano gleba morka jak diabli, więc nie chciało mi się pchać w góry, bo nie lubię się brudzić.
I w sumie dobrze wyszło, jechało mi się dziś jak po grudzie. Najpierw na przsłop-krowiarki-przełęcz zubrzycka-sidzina-jordanów-juszczyn-juszczyn polany-skawica-maków-sucha besk.
Gdyby nie ogólnie bardzo słabe samopoczucie, to bym trasę jeszcze zmodyfikował o kolejne dwa podjazdy. Ale po Juszczynie Polany miałem nogi jak z waty, więc ruszyłem najprostszą drogą do domu. Nie wiem skąd ta niemoc
Jałowiec wieczorową porą, teren
-
DST
44.00km
-
Teren
40.00km
-
Czas
03:09
-
VAVG
13.97km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
1300m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy wyjazd zawdzięczam żonie. Znów wygoniła mnie na rower, gdy wróciłem z pracy, złota kobieta :-)
No więc zanim zacząłem wdrapywać się na Magurkę, zrobiłem krótką pętelkę przez Jasień, tylko dla rozgrzewki, przed pół godzinnym podjazdem. Potem Standardowo na Przysłop, do Stryszawy zielonym szlakiem. Z tamtąd 50 minutowy podjazd na szczyt Jałowca. Po raz pierwszy w tym roku !! Jeszcze nie było tak, że pierwszy wjazd dopiero w połowie czerwca. Na szczycie jak zwykle wietrznie i trochę zimniej. Z jałowca zjazd żółtym szlakiem do przełęczy Kolędówki, potem Kiczora, Przysłop, Magurka i zjazd czerwonym szlakiem do Suchej. Od zeszłego roku żółty szlak trochę się zmienił, odcinek bliżej Jałowca trochę złagodniał, natomiast zjazd z Kiczory odwrotnie. Ale to tylko przez wypłukane przez wodę drogi. Tyle wilgotnych kamieni, że się trochę spękałem. I choć wczoraj ten sam odcinek zjechałem, to dziś odpuściłem i sprowadziłem rower przez te 20 metrów :-)
Licznik pokazał 44 km, GPS trochę mniej, jak zwykle, a poniżej trasa:
teren - magórka kolędówki i kiczora
-
DST
25.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
13.04km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Podjazdy
720m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od kilku dni wreszcie nie pada, więc skorzystałem z okazji i pojechałem pierwszy raz od miesiąca w góry.
Początkowo chciałem jechać na Jałowiec, ale fakt, że późno wyjechałem, oraz byłem dziś bardzo zmęczony po pracy, sprawił że się wlokłem i skróciłem trasę tylko na przeł. Kolędówki.
Nie ustrzegłem się też, zwyczajowo ostatnio, od złapania gumy. Na zjeździe z Kiczory, żółtym szlakiem do przysłopia puściłem hamulce i leciałem ile fabryka dała. Guma pękła sama, dziwne. Nie było przebicia, nie dobiłem też nigdzie obręczą, co zresztą jest trudne jak się ma oponki 2,35 cala. Dętka po prostu pękła, może była za bardzo rozciągnięta, bo było na niej napisane, że jest do opon maksymalnie 2,1 :-)
#lat=49.69695&lng=19.55566&zoom=12&type=2
szosa, na spokojnie
-
DST
42.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
21.72km/h
-
VMAX
85.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Podjazdy
440m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszym dystansie, dzisiaj spokojny rozjazd na dwie godzinki. W sumie jechało się dość lekko, nie czułem wczorajszego dystansu, ale cały czas bardzo spokojnie. Zwyczajnie mi się nie chciało :-)
Z suchej, przez Garce, do Zembrzyc, potem do Mucharza. Tam nawrotka i powrót do Tarnawy. W Tarnawie w prawo na Krzeszów, a z Krzeszowa do Stryszawy i do domu.
szosą, pod samiuśkie Tatry :-)
-
DST
182.00km
-
Czas
06:52
-
VAVG
26.50km/h
-
VMAX
78.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Podjazdy
1910m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie dwa tygodnie temu, nie tydzień temu, no to w końcu dziś. Udało się zrobić dłuższy dystans.
Na początku kiepsko mi się jechało, więc nie forsowałem się. Żeby było śmieszniej jeszcze przed przysłopem złapałem gumę. Szybka zmiana i jadę dalej. Z przysłopia na Krowiarki i tu małe zaskoczenie. Pomimo, że jechałem oszczędzając siły, to zrobiłem na podjeździe całkiem dobry czas, najlepszy w tym roku, tego się nie spodziewałem.
Jadę dalej do Jabłonki, potem Czarny Dunajec. Na 80 kilometrze w Chochołowie pierwszy zjazd po zaopatrzenie :-) Banany, woda i jadę dalej. Dojeżdżam do Zakopca. Tam rundka po mieście, przejazd po krupówkach, no i jest już 15:20, więc ruszam w drogę powrotną. Z Zakopanego aż do Jabłonki jest cały czas lekko w dół, ale za to wiatr w gębę wieje, więc w sumie wychodzi na zero.
Przed Krowiarkami znów się kończy woda, więc znów sklep w Zubrzycy, tym razem sok marchwiowo bananowy z Hortexu, ale to nie był dobry pomysł. Nie dość, że nie gasi pragnienia, to jeszcze robi rewolucję w żołądku, na szczęście nie za dużą, dowiozłem sok domu ;-)
Na Krowiarki, pomimo zmęczenia wjeżdża mi się całkiem nieźle. Cały czas trzymam prędkość 14 km/h. Na przełęczy robię postój, odpoczynek na ławeczce. Z tąd mam już do domu mniej niż 50 minut jazdy, ale pod warunkiem, że nie jestem wyczerpany.
Ruszam więc do domu, przez Zawoję 15 km w dół. Teraz zostaje jeszcze ostatni podjazd, na Przysłop, ledwie 3 km, ale za to sztywne. I tu też pomimo zmęczenia wjeżdżam w miarę szybko i sprawnie. Jak już jestem na szczycie, to prawie tak jakbym był już w domu. Mam z tąd 12 km cały czas w dół do domu, więc na luzie już się toczę, nie wysilając się zbytnio, by serce zeszło z wysokich obrotów i żeby organizm się uspokoił.