szosą, pod samiuśkie Tatry :-)
-
DST
182.00km
-
Czas
06:52
-
VAVG
26.50km/h
-
VMAX
78.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Podjazdy
1910m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie dwa tygodnie temu, nie tydzień temu, no to w końcu dziś. Udało się zrobić dłuższy dystans.
Na początku kiepsko mi się jechało, więc nie forsowałem się. Żeby było śmieszniej jeszcze przed przysłopem złapałem gumę. Szybka zmiana i jadę dalej. Z przysłopia na Krowiarki i tu małe zaskoczenie. Pomimo, że jechałem oszczędzając siły, to zrobiłem na podjeździe całkiem dobry czas, najlepszy w tym roku, tego się nie spodziewałem.
Jadę dalej do Jabłonki, potem Czarny Dunajec. Na 80 kilometrze w Chochołowie pierwszy zjazd po zaopatrzenie :-) Banany, woda i jadę dalej. Dojeżdżam do Zakopca. Tam rundka po mieście, przejazd po krupówkach, no i jest już 15:20, więc ruszam w drogę powrotną. Z Zakopanego aż do Jabłonki jest cały czas lekko w dół, ale za to wiatr w gębę wieje, więc w sumie wychodzi na zero.
Przed Krowiarkami znów się kończy woda, więc znów sklep w Zubrzycy, tym razem sok marchwiowo bananowy z Hortexu, ale to nie był dobry pomysł. Nie dość, że nie gasi pragnienia, to jeszcze robi rewolucję w żołądku, na szczęście nie za dużą, dowiozłem sok domu ;-)
Na Krowiarki, pomimo zmęczenia wjeżdża mi się całkiem nieźle. Cały czas trzymam prędkość 14 km/h. Na przełęczy robię postój, odpoczynek na ławeczce. Z tąd mam już do domu mniej niż 50 minut jazdy, ale pod warunkiem, że nie jestem wyczerpany.
Ruszam więc do domu, przez Zawoję 15 km w dół. Teraz zostaje jeszcze ostatni podjazd, na Przysłop, ledwie 3 km, ale za to sztywne. I tu też pomimo zmęczenia wjeżdżam w miarę szybko i sprawnie. Jak już jestem na szczycie, to prawie tak jakbym był już w domu. Mam z tąd 12 km cały czas w dół do domu, więc na luzie już się toczę, nie wysilając się zbytnio, by serce zeszło z wysokich obrotów i żeby organizm się uspokoił.
komentarze