Pierwszy dzień roku
-
DST
35.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
15.00km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Podjazdy
630m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień roku był łaskawy, dość ciepło, żeby przyjemnie się jeździło, a jednocześnie na tyle zimno, by śnieg się nie roztopił i zamienił w błotną breję. Choć mimo to, nie był to do końca szczęśliwy dzień dla mnie.
Wyszedłem po 11 godzinie z założeniem, że przejadę co najmniej 2 godzinki po szosie. Na początek ruszyłem pod górę przez Błądzonkę, na przełęcz Lipie. Zjechałem po drugiej stronie do Stryszawy, a z tamtąd znów podjazd do Krzeszowa. Tu skręciłem na zachód i spokojnie zjechałem długim łagodnym zjazdem do szosy na Żywiec, a potem tą szosą do Stryszawy. Trochę za wcześnie było żeby wracać do domu, więc jeszcze raz podjechałem przełęcz Lipie, tym razem z przeciwnej strony. Na koniec zaliczyłem jeszcze podjazd koło szpitala i ulicą Kościelną pod górę. Tam zawróciłem i wróciłem do domu.
W zasadzie to na tyle, ale podczas tego ostatniego zjazdu pękła mi obręcz w tylnym kole. Obręcz nie pękła sama z siebie. To jeszcze skutki ostatniego maratonu w Rabce. Było tam tyle błota, że nowiutkie klocki, prosto ze sklepu, skończyły się parę ładnych kilometrów przed metą i ostatnie zjazdy zjeżdżałem hamując metalowymi śrubami mocującymi klocki. Obręcz jeszcze trochę pojeździła, ale właśnie dziś się skończyła.
Na przyszły rok chrzanię maratony, zawsze mam po nich same straty.
A to dzisiejsza trasa, taka sobie, ale na pierwszy raz i do tego zimą może być:
bieganie
-
Czas
00:22
-
Temperatura
-11.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
3700m, 22 min
wreszcie rowerek
-
DST
14.00km
-
Czas
00:45
-
VAVG
18.67km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyszedłem na mróz i śnieg. W planie było więcej, ale szybko okazało się, że za zimno się ubrałem. Gdyby nie ten drobny szczegół, który zagnał mnie z powrotem do domu, to byłoby bardzo sympatycznie.
bieganie
-
Czas
01:04
-
Temperatura
0.0°C
-
HRmax
185( 90%)
-
HRavg
173( 84%)
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bieganie. Tym razem kolejne zwiększenie dystansu, wykorzystałem ostatni dzień odwilży. Od jutra znowu mrozy, więc ograniczę się do krótkich biegów.
dane z gps
11,9 km
1 godz i 4 minuty
średnia prędkość biegu 11 km/h
bieganie
-
Czas
00:38
-
Temperatura
5.0°C
-
HRmax
185( 90%)
-
HRavg
173( 84%)
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
bieganie, wreszcie zwiększyłem dystans, zrobiłem dwie rundy
dystans - 7200 m
czas - 38 min
Po czterech dniach biegania z rzędu moje kolana ledwo żyją. Jutro przerwa, mam nadzieję, że do soboty przejdzie, bo pomału łapię bakcyla :-)
bieganie
-
Czas
00:19
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
3700m, 19 minut, czyli jak zwykle
bieganie
-
Czas
00:19
-
Temperatura
-4.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
bieganie 3700m, czas 19 min
bieganie
-
Czas
00:20
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
3700 m, 20 min
bieganie
-
Czas
00:19
-
Temperatura
-10.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bieganie. Miałem zwiększyć czas biegania, ale spory mróz skutecznie mnie odstraszył. Runda przez błądzonkę, 3,5 km czas poniżej 20 minut.
Mędralowa, pieszo
-
Czas
04:15
-
Temperatura
-2.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zimowe wyjście w góry. Samochodem do Zawoi Czatoża, potem na przeł. Jałowiecką, stamtąd na Mędralową i powrót przez halę Kamińskiego, czarnym szlakiem.
Początek mocno mnie zdemotywował, kiedy na samym początku od razu wlazłem w śnieg do pół łydki
Jak się dość szybko okazało, to był dopiero początek. Jeszcze przed przełęczą Jałowiecką musiałem przedzierać się przez zaspy do pół uda.
Na przełęczy przepiękny widok na Babią dziś częściowo zasłonięty, ale i tak było na co rzucić okiem
A to znaki turystyczne na Jałowieckim siodle
Postawiłem aparat na słupku granicznym i sobie też strzeliłem fotę
Od tego momentu robiło się coraz ciężej. Śniegu stopniowo przybywało, tak się szło na Mędralową
A tyle go było na górze. Aż do kroku ;-)
Na Mędralowej jak zwykle herbatka, kanapeczka i owoce. No cóż było robić, trzeba ruszać dalej.
Dość szybko dotarłem do hali Kamńskiego. W tym roku przyprowadziłem tu Kłosia, który stwierdził, że widok z hali to jeden z najładniejszych, jakie widział w Beskidach. Dziś z widokami było co najwyżej średnio ;-)
Jak się okazało, nie to było najgorsze. Nawaliło tutaj tyle śniegu, że momentami trzeba było brodzić w zaspach po pas. Były też ślady skuterów śnieżnych, które ubiły trochę śnieg, ale chód po śladach skuterów wcale nie był lżejszy. Zamiast brodzić w śniegu, nogi zapadały się gwałtownie i co chwilę zapadałem się w głęboki śnieg. Odcinek około pół kilometra pokonywałem przez prawię godzinę, do tego padający śnieg, zacinający wiatr i mgła. Wspaniałe warunki na niedzielny spacerek ;-)
Kiedy już zeszłem z hali w las wcale nie było lepiej. Nie wiem czemu, ale na czarnym szlaku z hali było więcej śniegu, niż podczas podejścia na przeł Jałowiecką. W efekcie brnąłem w dół w śniegu do pół uda i przez to wcale nie szło się dużo szybciej
To w zasadzie koniec relacji. Czarnym szlakiem doszedłem z powrotem do Zawoi, wsiadłem w samochód i pojechałem do domu :-)
GPS pokazał mi, że przeszedłem dziś 9,1 km, w czasie 4 godzin i 15 minut. Normalnie jak struś pędziwiatr.
Dodam jeszcze, że pierwotnie miałem chrapkę na Małą Babią górę. Ale kolega Ibiz zapodał mi ciekawego linka, o historycznym i tragicznym wyjściu na Pilsko grupy sportowców, też zimą.
Dla chcących poczytać zamieszczam link
http://www.wgorach.com/?id=66219&location=f&msg=1&lang_id=P