Mędralowa, pieszo
-
Czas
04:15
-
Temperatura
-2.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zimowe wyjście w góry. Samochodem do Zawoi Czatoża, potem na przeł. Jałowiecką, stamtąd na Mędralową i powrót przez halę Kamińskiego, czarnym szlakiem.
Początek mocno mnie zdemotywował, kiedy na samym początku od razu wlazłem w śnieg do pół łydki
Jak się dość szybko okazało, to był dopiero początek. Jeszcze przed przełęczą Jałowiecką musiałem przedzierać się przez zaspy do pół uda.
Na przełęczy przepiękny widok na Babią dziś częściowo zasłonięty, ale i tak było na co rzucić okiem
A to znaki turystyczne na Jałowieckim siodle
Postawiłem aparat na słupku granicznym i sobie też strzeliłem fotę
Od tego momentu robiło się coraz ciężej. Śniegu stopniowo przybywało, tak się szło na Mędralową
A tyle go było na górze. Aż do kroku ;-)
Na Mędralowej jak zwykle herbatka, kanapeczka i owoce. No cóż było robić, trzeba ruszać dalej.
Dość szybko dotarłem do hali Kamńskiego. W tym roku przyprowadziłem tu Kłosia, który stwierdził, że widok z hali to jeden z najładniejszych, jakie widział w Beskidach. Dziś z widokami było co najwyżej średnio ;-)
Jak się okazało, nie to było najgorsze. Nawaliło tutaj tyle śniegu, że momentami trzeba było brodzić w zaspach po pas. Były też ślady skuterów śnieżnych, które ubiły trochę śnieg, ale chód po śladach skuterów wcale nie był lżejszy. Zamiast brodzić w śniegu, nogi zapadały się gwałtownie i co chwilę zapadałem się w głęboki śnieg. Odcinek około pół kilometra pokonywałem przez prawię godzinę, do tego padający śnieg, zacinający wiatr i mgła. Wspaniałe warunki na niedzielny spacerek ;-)
Kiedy już zeszłem z hali w las wcale nie było lepiej. Nie wiem czemu, ale na czarnym szlaku z hali było więcej śniegu, niż podczas podejścia na przeł Jałowiecką. W efekcie brnąłem w dół w śniegu do pół uda i przez to wcale nie szło się dużo szybciej
To w zasadzie koniec relacji. Czarnym szlakiem doszedłem z powrotem do Zawoi, wsiadłem w samochód i pojechałem do domu :-)
GPS pokazał mi, że przeszedłem dziś 9,1 km, w czasie 4 godzin i 15 minut. Normalnie jak struś pędziwiatr.
Dodam jeszcze, że pierwotnie miałem chrapkę na Małą Babią górę. Ale kolega Ibiz zapodał mi ciekawego linka, o historycznym i tragicznym wyjściu na Pilsko grupy sportowców, też zimą.
Dla chcących poczytać zamieszczam link
http://www.wgorach.com/?id=66219&location=f&msg=1&lang_id=P
komentarze