Góry
Dystans całkowity: | 2568.00 km (w terenie 1316.00 km; 51.25%) |
Czas w ruchu: | 211:17 |
Średnia prędkość: | 13.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.00 km/h |
Suma podjazdów: | 32738 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 161 (78 %) |
Liczba aktywności: | 77 |
Średnio na aktywność: | 38.33 km i 2h 44m |
Więcej statystyk |
Jałowiec i Mędralowa
-
DST
62.00km
-
Teren
46.00km
-
Czas
04:48
-
VAVG
12.92km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Podjazdy
1690m
-
Aktywność Jazda na rowerze
No to sobie pojeździłem.
Wyszedłem z domu bardzo późno, bo dopiero o 12. Po wczorajszym trochę nogi bolały, a w telewizji akurat szedł film z Louisem De Funes'em i tak się zasiedziałem do południa. W końcu jednak spakowałem manatki, bidony, camelbaka, jedzenie i pojechałem. Dla zmyłki powiedziałem żonie że będę za 2 ~ 3 godzinki. Oczywiście miałem świadomość, że chcę pojeździć dłużej, ale gdyby się okazało, że nie mam dziś za bardzo sił, to miałem plecy kryte i nie było by pytania, czemu tak szybko wróciłem ;-)
Początek ruszyłem identycznie jak wczoraj. Na szczyt Jałowca dojechałem jednak w czasie gorszym o prawie 10 minut. No ale nie śpieszyłem się wcale. Tutaj dłuższy popas, na ławeczce, posiłek, picie i relaks.
Z mapą w ręku ustaliłem dalszą część trasy. Po pół godzinie ruszyłem na Klekociny. A z Klekocin na zachód do Koszarawy. Ale zanim tam dotarłem, skręciłem w jedną z dróg, odchodzących na południe, a konkretnie na Mędralową. Od tej strony jeszcze tej góry nie podjeżdżałem.
Miałem dziś pecha i szczęście zarazem. Droga którą wybrałem była bardzo stroma i trudna. Miękka glina, kamienie, korzenie, dołki, muldy. Bardzo ciężko się jechało. Średniej na tym odcinku nie mierzyłem, ale prędkość na liczniku wahała się cały czas w zakresie 5 ~ 7 km/h. To był ten pech. A szczęście było takie, że jednak cały czas dało się jechać, nie musiałem pchać junaka, czego bardzo nie lubię.
Zrobiłem sobie nawet na tej drodze dwie foty, żeby mieć pretekst do odpoczynku ;)
A tu kawałek dalej:
W końcu ta katorżnicza droga się się skończyła i ujrzałem czerwony szlak na grzbiecie Mędralowej. Jeszcze przez chwilę droga dość stromo się pięła, ale szlak był tu w takim dobrym stanie, że jechało się jak autostradą, w porównaniu do odcinka przed chwilą.
Na Mędralowej drugi większy popas, znów żarcie i picie. Było już dość późno, ja trochę zmęczony, więc ruszyłem dalej, tym razem dłuuugo w dół :-)
Zjechałem do z powrotem do Klekocin, aby tam skręcić na Wełczę. Jest tam dość długi odcinek ubitego i stromego szutru. Puściłem hamulce i lecę 60 km/h. Fajnie było, jednak mój bidon chyba się za bardzo zestrachał, bo stwierdził, że się wykatapultuje na którymś z wybojów. Szybko wyhamowałem i zacząłem szukać bidonu. W sumie jest już stary i nie byłoby mi go żal, gdyby nie fakt, że była w nim moja ostatnia woda. Po dość długich poszukiwaniach w końcu odnalazłem zgubę, ach jakie szczęście :-)
Z Wełczy wjechałem drugi raz tego dnia na Kolędówki. To był dziś w zasadzie ostatni dający w kość podjazd. Z Kolędówek to już prosto do domu, przez Przysłop i czerwonym szlakiem przez Magurkę. Na koniec jeszcze fajny zjazd z Podksięża i byłem na dole. Jednak to nie koniec, bowiem rower po wczorajszej i dzisiejszej jeździe był upiżdżony na maxa. Więc w ramach rozjazdu skoczyłem jeszcze na myjnię w Zembrzycach.
A tak wygląda dzisiejsza moja trasa na bikemap.net
Kategoria Góry, Teren
Teren, Jałowiec
-
DST
45.00km
-
Teren
29.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
14.59km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wieczorkiem wyszedłem wcześniej niż zwykle, bo już o 17 więc czasu starczyło, by jechać na Jałowiec. Nie byłem tam rowerem od jesieni zeszłego roku. Wtedy leśnicy robili nową drogę. Nawieźli świeżej gliny i trochę ubili, nie dało się po tym jechać, bo glina lepiła się do opon. Na szczęście po zimie droga się ułożyła i ubiła. W tej chwili północny podjazd jest łatwiejszy niż był poprzednio.
No a potem zjazd niebieskim szlakiem do Stryszawy i szybki powrót szosą do domku. Fajnie było, choć zakwasy i zmęczenie z niedzieli jeszcze nie całkiem przeszło. Zobaczymy co przyniesie jutro :-)
Kategoria Góry, Teren
pieszo, z grubej rury
-
Czas
10:10
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś poszedłem pieszo, pierwszy raz od zimy i od razu z grubej rury.
Trasa wyszła około 39 km, a szło to tak:
Zawoja Podryżowana - czarnym szlakiem na Markowe - Perć Akademicka - Babia g. - Brona - Mała Babia - Tabakowe siodło - Mędralowa - H. Kamińskiego - Klekociny - Jałowiec - Opaczne - Kolędówki - Kiczora(zawojska) - Przysłop - Magurka(czerwonym szlaiem, bez szcztytu) - Sucha Beskidzka
Dużo by pisać, w telefonie jest kilka fotek, ale chyba pójdę spać, może jutro coś dorzucę. Na dziś mam dość
Tak jak napisałem wrzucę parę fotek. Robione były telefonem więc jakość słabiutka.
Najpierw perć akademicka:
Tu widok na zachmurzoną Babią, jak już schodziłem. Pogoda się poprawiała, ale gdy byłem na szczycie, to padał grad, wiał silny wiatr a temperatura powietrza miała kilka stopni powyżej zera
Na szlaku, w stronę Brony, w tle chmury majestatycznie przepływają
A to już w drodze na Tabakowe Siodło. Fantastyczna ścieżka pośród świeżych paproci
Wracałem przez Jałowiec. Wpadłem też na chwilę do schroniska na Opacznem. Głównie z braku wody. Odpocząłem pół godzinki, wypiłem piwko i gorącą herbatkę i gdy ruszyłem to miałem zapas nowych sił. A do tego na wieczór rozpogodziło się. Dopiero teraz mogłem zobaczyć Babią bez chmur
Kategoria Góry, Pieszo
Magurka
-
DST
25.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
12.30km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
800m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i znów to samo, co ostatnio, ale znów ze względu na niewielką ilość czasu. Co nie znaczy, że było źle. Od rana miałem wiele spraw na głowie i dopiero po 16 znalazłem czas by wyjść. Ale pech chciał, że spadł deszcz. Co prawda krótki i mało intensywny, ale złamał mi trochę psyche. Na szczęście, po jakimś czasie musiałem wyjść z domu ze śmieciami i okazało się, że ten deszcz tylko postraszył, a nie popadał. Było już późno, ale szybko się zebrałem i o 18 wyskoczyłem na rower.
Dzisiejszy track:
Dziś bardzo ciekawa runda. Poznałem sporo nowych ścieżek, fajne zjazdy i raz nawet się wyglebiłem. Jak zwykle zresztą na kawałku płaskiego terenu. Podziwiając widoki i patrząc na góry, zjechałem przednim kołem ze skarpy. Koło się ześlizgnęło no i poleciałem. Na szczęście obyło się bez strat.
Kategoria Góry, Teren
Znowu Magurka
-
DST
18.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
01:31
-
VAVG
11.87km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów katowałem Magurkę. Z braku czasu i odnawiającego się kataru, nie mam jak wyskoczyć porządnie na rower.
Kategoria Góry, Teren
Magórka
-
DST
18.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:30
-
VAVG
12.00km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Podjazdy
490m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
A dziś Magurka.
Kategoria Góry, Teren
Terenem, Koskowa itp
-
DST
52.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
03:51
-
VAVG
13.51km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Podjazdy
1030m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
No, wreszcie wyszedłem na rower. 3 tygodnie obijania się i lekkiego kataru dały się we znaki. Dużo z formy straciłem. Ostatnio brykałem po górkach jak młoda kozica, a dziś co najwyżej jak stary cap :)
Trasa standard, na Koskową, a powrót trochę nietypowo pasmem Jachowskiej Góry.
Bardzo fajnie spędzone 4 godzinki na rowerze. Już mnie nosiło, żeby w góry ruszyć :-)
A to dzisiejszy track z GPSa
#
Kategoria Góry, Teren
Mioduszyna
-
DST
11.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:54
-
VAVG
12.22km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjechałem po południu, tuż przed burzą. Zajechałem na Mioduszynę, a tam pod baldachimem z liści zrobiłem dwie rundy na stoku góry. Później rozpadało się mocniej i było więcej błota więc szybko wróciłem
Kategoria Góry, Teren
slalom między burzami
-
DST
123.00km
-
Czas
04:50
-
VAVG
25.45km/h
-
VMAX
75.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Podjazdy
1700m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jak napisałem w tytule, dziś było jak w slalomie. Chciałem jechać dziś do Czorsztyna i zrobić dłuższą trasę szosową. Dojechałem prawie do Nowego Targu, a konkretnie do Klikuszowej. Tam zobaczyłem wielką i czarną chmurę przed sobą. To było dla mnie za dużo. Zawróciłem do Rabki, a tu nie wiele lepiej. Nad gorcami było czarno od chmur i deszczu. Jedynie rozbłyski błyskawic rozświetlały ten mrok co jakiś czas. Skręciłem więc na Spytkowice i z tamtąd do Jordanowa. Krowiarki też odpuściłem, bo nad Babią i Policą czarna chmura wisiała od rana. W drodze z Jordanowa do Suchej było jednak sucho i przyjemnie. Żeby dzień nie był zupełnie stracony skręciłem więc najpierw w Kojszówce na Żarnówkę, zaliczając jeden podjazd, a potem w Makowie na Makowską górę.
W zasadzie trasa wyszła całkiem pofałdowana. Może to nie klasyczne góry, ale 1700m przewyższenia dało w kość :-)
#lat=49.61338&lng=19.80698&zoom=10&type=2
Kategoria Góry, Szosa
teren, Mioduszyna
-
DST
26.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
13.00km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś cały czas poruszałem się w obrębie jednej góry, Mioduszyny. Gdy wyjeżdżałem z domu w planie miałem Koskową. Wdrapałem się więc na Mioduszynę a potem miałem jechać grzbietem. Jednak już w połowie drogi na Makowską górę jak przypieprzył gdzieś przede mną piorun, to mało nie spadłem z roweru.
Szybka decyzja i wracam. Kiedy jednak dotarłem znowu na szczyt Mioduszyny, okazało się, że ta burza poszła gdzieś bokiem. Do domu jeszcze mi się nie chciało jechać, ale oddalać się gdzieś w dalsze rejony też się bałem.
Asekuracyjnie wybrałem wariant jeżdżenia tylko po Mioduszynie. Na szczycie byłem 5 razy, z czego trzy razy to podjazdy od samego dołu.
Wyszło więc 20 km w terenie, a na koniec jeszcze pomknąłem na myjnię w Zembrzycach.
Kategoria Góry, Teren