pieszo, Babia Góra i okolice
-
DST
18.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
05:30
-
VAVG
3.27km/h
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od dłuższego już czasu przymierzaliśmy się z Romkiem do wypadu na Babią. W końcu się udało. Pogoda co prawda nie sprzyjała podziwianiu widoków, ale za to było sucho. W ostatniej chwili dołączył do nas też brat Romka, Andrzej.
Wycieczkę zaczęliśmy w Zawoi Markowej. Zielonym szlakiem do Schroniska Markowe Szczawiny, a potem żółtym (perć akademicka) prosto, najkrótszą i najtrudniejszą drogą na szczyt. Szlak ten nie jest wyjątkowo trudny, ale temperatura dziś była dość niska, a im wyżej tym zimniej. W pewnym momencie wszystkie kamienie były mocno oszronione, każdy krok groził poślizgiem. Szliśmy więc bardzo ostrożnie i nie śpiesząc się. Po drodze przed szczytem były też odcinki z łańcuchami
Fajnie się szło, a do tego cały czas z nadzieją, że szczyt będzie wystawał ponad chmury. Niestety, nie dziś. Tak było na górze
Wszystko oszronione i zmrożone. Temperatura na Diablaku była sporo niższa od zera, do tego silny wiatr potęgował to wrażenie
Mimo wszystko skusiliśmy się na krótki popas
Po napiciu się gorącej herbaty z termosu i lekkiej przekąsce ruszyliśmy dalej, następny punkt programu, to Mała Babia Góra. Zrazu Romek nas poprowadził ładnie ułożoną ścieżką w dół. Dało mi to jednak do myślenia, bowiem pamiętałem, że zejście czerwonym szlakiem do Małej Babiej było po wielkich kamieniach. Szybko więc wróciłem do znaku i okazało się, że weszliśmy na żółty szlak, prowadzący na Słowację. Wróciliśmy więc na właściwy szlak i nim dalej do przełęczy Brony, a potem Mała Babia Góra. Po drodze kilka fotek, lód nie oszczędził też kosodrzewiny
Zejście do przełęczy i wejście na Małą Babią szybko minęło, po drodze mijamy kilku nielicznych turystów, oraz kilkunastoosobową grupę GOPR. Domyślamy się, że mieli ćwiczenia.
Z małej Babiej dalej zielonym szlakiem na Siodło Jałowieckie. Po drodze kolejny popas. Niestety z powodu zachmurzenia nie udało nam się zobaczyć jednego z najładniejszych (moim zdaniem) widoków w Beskidach, z Jałowieckiego Siodła.
Zostało nam więc zejście czarnym szlakiem do Zawoi i powrót do samochodu. Ciekawym przerywnikiem podczas zejścia było spotkanie z dzikim zwierzęciem leśnym
Salamandra Plamista, gatunek pod ochroną. Niestety nie chciała pozować do zdjęcia i zwiewała w stronę pobliskich krzaczorów, aż się za nią kurzyło.
No i to na tyle. Dystans jaki przeszliśmy tego dnia, to około 18 - 20 kilometrów. Pogoda nie dopisała, ale za to miałem okazję poznać jesienną i zimną Babią Górę. Wcześniej zawsze byłem tam tylko przy dobrej pogodzie, wrażenia niezapomniane. Trzeba to będzie powtórzyć :-)
komentarze