faloxx prowadzi tutaj blog rowerowy

pieszo, Babia Góra i okolice

  • DST 18.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 3.27km/h
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 października 2010 | dodano: 17.10.2010

Od dłuższego już czasu przymierzaliśmy się z Romkiem do wypadu na Babią. W końcu się udało. Pogoda co prawda nie sprzyjała podziwianiu widoków, ale za to było sucho. W ostatniej chwili dołączył do nas też brat Romka, Andrzej.

Wycieczkę zaczęliśmy w Zawoi Markowej. Zielonym szlakiem do Schroniska Markowe Szczawiny, a potem żółtym (perć akademicka) prosto, najkrótszą i najtrudniejszą drogą na szczyt. Szlak ten nie jest wyjątkowo trudny, ale temperatura dziś była dość niska, a im wyżej tym zimniej. W pewnym momencie wszystkie kamienie były mocno oszronione, każdy krok groził poślizgiem. Szliśmy więc bardzo ostrożnie i nie śpiesząc się. Po drodze przed szczytem były też odcinki z łańcuchami



Fajnie się szło, a do tego cały czas z nadzieją, że szczyt będzie wystawał ponad chmury. Niestety, nie dziś. Tak było na górze



Wszystko oszronione i zmrożone. Temperatura na Diablaku była sporo niższa od zera, do tego silny wiatr potęgował to wrażenie



Mimo wszystko skusiliśmy się na krótki popas



Po napiciu się gorącej herbaty z termosu i lekkiej przekąsce ruszyliśmy dalej, następny punkt programu, to Mała Babia Góra. Zrazu Romek nas poprowadził ładnie ułożoną ścieżką w dół. Dało mi to jednak do myślenia, bowiem pamiętałem, że zejście czerwonym szlakiem do Małej Babiej było po wielkich kamieniach. Szybko więc wróciłem do znaku i okazało się, że weszliśmy na żółty szlak, prowadzący na Słowację. Wróciliśmy więc na właściwy szlak i nim dalej do przełęczy Brony, a potem Mała Babia Góra. Po drodze kilka fotek, lód nie oszczędził też kosodrzewiny



Zejście do przełęczy i wejście na Małą Babią szybko minęło, po drodze mijamy kilku nielicznych turystów, oraz kilkunastoosobową grupę GOPR. Domyślamy się, że mieli ćwiczenia.
Z małej Babiej dalej zielonym szlakiem na Siodło Jałowieckie. Po drodze kolejny popas. Niestety z powodu zachmurzenia nie udało nam się zobaczyć jednego z najładniejszych (moim zdaniem) widoków w Beskidach, z Jałowieckiego Siodła.

Zostało nam więc zejście czarnym szlakiem do Zawoi i powrót do samochodu. Ciekawym przerywnikiem podczas zejścia było spotkanie z dzikim zwierzęciem leśnym



Salamandra Plamista, gatunek pod ochroną. Niestety nie chciała pozować do zdjęcia i zwiewała w stronę pobliskich krzaczorów, aż się za nią kurzyło.

No i to na tyle. Dystans jaki przeszliśmy tego dnia, to około 18 - 20 kilometrów. Pogoda nie dopisała, ale za to miałem okazję poznać jesienną i zimną Babią Górę. Wcześniej zawsze byłem tam tylko przy dobrej pogodzie, wrażenia niezapomniane. Trzeba to będzie powtórzyć :-)




komentarze
faloxx
| 17:56 środa, 20 października 2010 | linkuj Tak, na szczycie było wyjątkowo. Mam zamiar to powtórzyć, choć nie wiem, czy zbiorę się jeszcze w tym roku na babią :-)
klosiu
| 10:26 środa, 20 października 2010 | linkuj Swietne te foty ze szczytu, niezwykly widok.
shovel
| 15:29 wtorek, 19 października 2010 | linkuj i pomyśleć że znajomy mnie namawiał na wbijanie na babią w ten weekend od strony słowacji... zmarzłbym :)
marusia
| 19:22 niedziela, 17 października 2010 | linkuj Czasem dobrze jest zrobić pieszy rekonesans ,by potem powrócić tam... na rowerze ;)
faloxx
| 16:54 niedziela, 17 października 2010 | linkuj Ja też preferuję rower, ale nie pogardzę dobrą wyprawą pieszą :-)
k4r3l
| 16:39 niedziela, 17 października 2010 | linkuj nie przepadam za pieszymi wycieczkami, ale ta Wasza jest wyjątkowa. klimat na szczycie wręcz postapokaliptyczny :) warto było :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylwul
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]