Jesienią Bieszczady (Beskidy) są najpiękniejsze :-)
-
DST
42.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:44
-
VAVG
15.37km/h
-
Podjazdy
850m
-
Sprzęt Corratec SuperBow Fun
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś znowu ciężko było mi się ruszyć z domu i znowu przez niezbyt sprzyjającą aurę. Rano było +5 stopni, powietrze wilgotne i ciężkie. Już myślałem, że nie ruszę się wcale, ale w końcu zapragnąłem znaleźć się na Jałowcu.
Wyruszyłem bardzo późno, jak na tę porę roku, bo po godzinie 13. Z racji faktu, że miałem mało czasu do zmierzchu, pojechałem najkrótszą drogą, szosą, do Siwcówki i stamtąd zacząłem godzinny podjazd na szczyt Jałowca. Stopniowo jak jechałem, im wyżej, tym robiło się cieplej. Składałem to na karb długiego podjazdu i tego, że się rozgrzewam jazdą pod górę. Jak się później okazało niesłusznie.
Dało się dziś odczuć zjawisko dość powszechne w Beskidach, inwersję temperatur. Czyli wraz ze wzrostem wysokości, następował też wzrost temperatury :-)
Na górze jak zwykle wiatr, dziś był delikatny i przyjemny. Nacieszyłem oczy piękną panoramą, po czym nałożyłem wiatrówkę i ruszyłem żółtym szlakiem w dół. Po drodze jeszcze jeden króciutki podjazd pod Kiczerę, a potem już Przysłop. Kiedy tam dotarłem, panował już półmrok. Gdybym był tam chociaż pół godzinki wcześniej wskoczyłbym na czerwony szlak i przez Magórkę dojechałbym do domu. Ale w obecnych warunkach pozostał mi tylko powrót szosą do domu. Na szczęście mam przy sobie zawsze tylną lampkę :-)
Poniżej track z dzisiejszej wycieczki. Łącznie było 42 km, z czego 20 w terenie. Łączny czas 2 godziny i 44 minuty :-)
Jedyne czego żałuję, to tego, że tak późno ruszyłem dupsko. Warunki w górach były dziś wspaniałe, można było spokojnie zrobić ze dwa razy dłuższy dystans.
komentarze
A z tą inwersją to fakt, na dole mgły i zimno a na szczycie nagroda słonko i ciepło.
pozdrower