faloxx prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:19.00 km (w terenie 15.00 km; 78.95%)
Czas w ruchu:09:20
Średnia prędkość:9.50 km/h
Maksymalna prędkość:47.00 km/h
Suma podjazdów:685 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:19.00 km i 1h 33m
Więcej statystyk

Bieganie

Środa, 4 stycznia 2012 | dodano: 04.01.2012

Dziś co nieco przyłożyłem nogę i dość się zmęczyłem.

Standardowo, duża runda z podbiegiem koło szpitala

5600m
29 min 45 sek
HR avg - aż 170
HR max - 192


Kategoria bieganie

Bieganie

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 | dodano: 02.01.2012

Bieganie.

5 km 600 m
32 min
HR avg - 161
HR max - 190


Kategoria bieganie

Kolejny, zwykły, szary, dzień z życia...

  • DST 19.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 9.50km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt Corratec SuperBow Fun
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 stycznia 2012 | dodano: 01.01.2012

Hehe, temat wpisu dziś jest taki. A to na przekór, w końcu koniec roku i początek nowego, to zupełnie umowna data. Czas płynie i nie zwraca uwagi na takie pierdoły. To tylko ludzie zrobili sobie to święto, żeby legalnie popić. Ale muszę przyznać, że wbrew tytułowi był to dla mnie bardzo udany dzień.
Wstałem przed 11 i pewnie pospałbym dłużej, ale córa już szalała po domu. Żona wczoraj obiecała mi, że dziś mogę jechać na rower, albo iść w góry, albo cokolwiek mi się zechce robić samemu. Zanim się ogarnąłem i zjadłem śniadanie, to było już po 12. Jakiś taki byłem nie do życia, a do tego w radiowej trójce leciał top wszechczasów. Na szczęście akurat szło coś koło ~70 miejsca i była to Metallica - Master Of Puppets. Ten kawałek dał mi potrzebnego tak bardzo kopa i w końcu się zebrałem. Przed 14 w końcu wyszedłem na rower.



Pogoda na dziś idealna. Wczoraj padał śnieg, który się szybko roztapiał, była straszna chlapa i dlatego siedziałem w domu. A dziś temperatura około zera powodowała, że było dość ciepło, ale jednocześnie na tyle chłodno, że śnieg nie zamieniał się w wodę.
Z racji warunków atmosferycznych oraz braku jakiejkolwiek formy nie oddalałem się od domu zbytnio. Także potaczałem się dziś po Magurce. Z formą, jak pisałem wyżej słabo, ale spokojnym tempem wtelepałem się na szczyt, potem troszkę zjechałem, a że czułem się wspaniale postanowiłem jeszcze zaliczyć "Beskidzki Raj", to taki hotel, umiejscowiony na szczycie góry, mają tam przepiękne widoki, warto tam pojechać choćby i dla tego.
Sprzęt jak zwykle sprawował się znakomicie, oponki pomimo, że ślizgały się na kamieniach oblepionych wilgotnym śniegiem ciągnęły ostro. Wszystko podjechałem, choć czasem było ciężko, było też co podziwiać, bo widoczność dzisiaj świetna. Po prostu pięknie. Po dwóch godzinkach wróciłem do domu trochę zmęczony, akurat na 30 miejsce w topie wszechczasów, gdzie grały trzy utwory z rzędu Pink Floyd. Potem do końca dnia razem z rodzinką siedzieliśmy w domu i słuchaliśmy tylko radia :-)

Kilka fotek zrobionych dziś, nie zachwyca, ale wrzucę je tu i tak



Jeden z trudniejszych podjazdów. Sporo śliskich od śniegu kamieni powodowało, że trudno było utrzymać równowagę



W tle Babia Góra



A to widok na północ. Ciężka i gruba warstwa chmur wisiała nad Polską na północy





Polica widoczna z "Beskidzkiego Raju"



A to hotel "Beskidzki Raj" na Magurce


Kategoria Góry, Teren